Niezwykły wyczyn Polki. Pomagała ludziom ze schizofrenią, ale wróciła do sportu i zdobyła medal

Instagram / Na zdjęciu: Katarzyna Wasick
Instagram / Na zdjęciu: Katarzyna Wasick

Jeszcze pod koniec 2018 roku pracowała w instytucie badań klinicznych. Pomagała leczyć osoby zmagające się ze schizofrenią i dwubiegunowością. Teraz Katarzyna Wasick sięgnęła po srebrny medal mistrzostw świata.

W tym artykule dowiesz się o:

Przykład Polki pokazuje, że w życiu nigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń i zawsze warto robić to, co kocha się najbardziej. Katarzyna Wasick nigdy nie straciła wiary we własne możliwości, a dzięki olbrzymiej determinacji, jako 30-latka osiągnęła życiową formę i stała się czołową pływaczką świata. Rywalizacji z nią obawia się nawet legendarna Szwedka Sarah Sjostrom.

Jej ostatnie występy są sporą niespodzianką, bo jeszcze w 2016 roku zawodniczka tak naprawdę zakończyła karierę i szukała szczęścia gdzie indziej. - Po igrzyskach w Rio od pływania odciągnęła mnie kontuzja. Potem znalazłam inną pracę i wzięłam ślub. Byłam blisko sportu, bo regularnie biegałam i chodziłam na zajęcia grupowe. Do basenu jednak nie wchodziłam, ale śledziłam w internecie występy kolegów na najważniejszych zawodach - tłumaczy Wasick, która od wielu lat mieszka w USA, gdzie skończyła studia psychologiczne na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. To właśnie z powodu studiów, Polka przed laty opuściła ojczyznę i od tamtej chwili wraca tutaj tylko w wakacje. W USA znalazła życiową przystań, ale także męża.

Praca w instytucie

Problemów z odnalezieniem się w nowej roli nie miała więc zbyt dużych. Po zakończeniu treningów pływackich w 2016 roku szybko znalazła zatrudnienie w instytucie badań klinicznych, gdzie zajmowała się koordynowaniem badań nowych leków na pacjentach zmagających się ze schizofrenią czy dwubiegunowością. Wasick odpowiadała nie tylko za rekrutację chętnych, ale także przeprowadzanie całego skomplikowanego procesu leczenia.

ZOBACZ WIDEO: Prawdziwa magia! Zobacz, co zrobił reprezentant Polski

Tęsknota za poprzednim życiem była na tyle duża, że w styczniu 2018 roku postanowiła wziąć udział w zawodach pływackich dla mastersów (pływaków-amatorów), które potraktowała jako okazję do spotkania z kolegami z uniwersyteckich czasów. Jej wynik na 50 jardów stylem dowolnym uzyskany po blisko 1,5 roku bez treningów sprawił, że Wasick zainteresował się trener zawodowej drużyny Ben Loorz.

Zielone światło od męża

- Sama byłam zdziwiona, że pływam zaledwie sekundę, czy dwie wolniej od swoich najlepszych wyników. Gdy trener zaproponował wznowienie treningów, od razu poczułam, że to kolejna szansa od losu. Przede mną była perspektywa wyjazdu na czwarte igrzyska olimpijskie. Poza tym nie chciałam żyć z przeświadczeniem, że mogłam coś osiągnąć, ale z tego zrezygnowałam. Kluczowa w tym wszystkim była opinia mojego męża, który dał zielone światło, choć wiedział, że przynajmniej na początku będzie to wiązało się z kiepską sytuacją finansową - przyznaje Wasick.

To jeszcze mocniej zmotywowało ją do ciężkiej pracy, bo wiedziała, że musi zrobić wszystko, by udowodnić, że ma wielkie możliwości i wciąż może pływać na wysokim poziomie.

- Głód pływania okazał się być tak duży, że przez pierwsze miesiące sama z siebie wstawałam codziennie o 4.30 i w ogóle nie potrzebowałam budzika. Każdy trening to było dla mnie ogromne przeżycie. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nigdy nie chciałam kończyć kariery - przyznaje zawodniczka.

Co ciekawe, Katarzyna Wasick igrzyska w Rio zakończyła na 25. miejscu, co odzwierciedlało jej pozycję w światowym pływaniu. Zawodniczka do tego czasu zdobyła zaledwie dwa medale międzynarodowych imprez i to oba w sztafecie. W Polsce zawsze była wyróżniającą się postacią, ale nie potrafiła tego przekuć na wysokie miejsca na najważniejszych imprezach.

Przełamanie przyszło dopiero po 1,5-rocznej przerwie i powrocie do pływania. W czasie ostatnich czterech lat zawodniczka zdobyła aż osiem medali na najważniejszych zawodach, w tym ostatnio ten najcenniejszy, czyli srebro mistrzostw świata na długim basenie. Pływaczka zdążyła już przyzwyczaić, że w niemal każdym starcie przesuwa granicę własnych możliwości i poprawia rekord Polski. W Budapeszcie w półfinale 50 metrów stylem dowolnym przepłynęła w 24.11 sekundy. W całej historii tej konkurencji tylko osiem kobiet pływało od niej szybciej.

Powrót na igrzyska

To jednak wcale nie koniec, bo docelową imprezą Wasick mają być igrzyska olimpijskie w Paryżu w 2024 roku. Wtedy będzie jedną z najbardziej doświadczonych osób w całej polskiej reprezentacji i z pewnością kandydatką do medalu.

- Na razie cieszę się kilkoma dniami przerwy, a za chwilę wracam do treningów, bo za sześć tygodni powalczę o medal na mistrzostwach Europy. Skupiam się tylko na kolejnych startach - przyznaje ambitna Polska, która w najbliższym czasie jeszcze nie raz zaskoczy fanów pływania.

Czytaj więcej:
Trener musi powstrzymywać polską gwiazdę
To koniec pewnej ery?! Kawęcki wysłał smsa do trenera

Komentarze (0)