Marzenie zmieniło się w koszmar. "To miał być jej atut"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty /  / Iwona Nowodworska
WP SportoweFakty / / Iwona Nowodworska
zdjęcie autora artykułu

Iwona Nowodworska leży bezwładnie w wodzie kilka minut. Dryfującej kobiecie na pomoc rzuca się jeden z kibiców. Rozpoczyna się 15-minutowa resuscytacja.

4 czerwca 2022 r. był długo wyczekiwanym dniem w rodzinie Nowodworskich. To właśnie wtedy pani Iwona wzięła udział w zawodach triathlonowych dla amatorów. Była dobrze przygotowana, bo trenowała pilnie od kilku lat, a sport od zawsze był jej największą pasją.

Zawody w Osieku rozpoczęły się od przepłynięcia etapu w Zalewie Beskidzkim. To miał być największy atut Iwony. W tej konkurencji uzyskiwała świetne rezultaty - była mocna.

Walczyli o jej życie przy tłumie kibiców

Tymczasem nagle straciła przytomność i zaczęła bezwładnie dryfować na wodzie. Ciało zauważył jeden z kibiców. Po chwili, już na brzegu, rozpoczęła się akcja ratunkowa. Determinacja ratowników sprawiła, że po około 15 minutach udało się przywrócić akcję serca. Dane z zegarka sportowego pokazały, że serce pani Iwony nie biło ponad pięć minut.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznajesz ją? Nie nudzi się na sportowej emeryturze

Choć zawodniczka żyła, to o wielkiej radości nie mogło być mowy. Długotrwałe niedotlenienie spowodowało bowiem gigantyczne uszkodzenie mózgu, a lekarze trzy tygodnie walczyli o życie pacjentki na OIOM-ie.

- Początkowo nie dawali nam żadnej nadziei i przekonywali, że mama pozostanie w stanie wegetatywnym do końca życia - mówi syn poszkodowanej, Dawid Nowodworski, który jest wielokrotnym mistrzem Polski w pływaniu w różnych kategoriach wiekowych. - Ich zdaniem zmiany w mózgu były zbyt rozległe. My jednak od początku wiedzieliśmy, że to nie może się tak skończyć.

Iwona Nowodworska wciąż nie może mówić, ani poruszać rękoma
Iwona Nowodworska wciąż nie może mówić, ani poruszać rękoma

Nowodworski studiował w USA, gdzie startował w pływackich mistrzostwach NCAA Dywizji II. Sportową pasję przez lata dzielił z mamą i - mimo dużej odległości - bardzo wspierał ją w triathlonowym wyzwaniu. Ani on, ani nikt inny z najbliższej rodziny pani Iwony nie mógł się spodziewać tak fatalnego wydarzenia.

- Mama pływała bardzo dobrze wszystkimi stylami, a podczas treningów pokonywała średnio trzy kilometry. Etap pływacki miał być jej największym atutem, a do startu przygotowywała się nie tylko w basenie, ale także na pobliskim jeziorze. Przed startem martwiliśmy się jedynie, jak pójdzie jej bieganie, bo z tą dyscypliną miała stosunkowo najmniejszy kontakt. Przygotowywała się jednak na tyle sumiennie, że byliśmy przekonani, że nie tylko bez problemu ukończy wyścig, ale także zrobi to w dobrym czasie - przyznaje syn.

Każdy dzień rehabilitacji kosztuje tysiąc złotych

Choć od wypadku minęły już prawie cztery miesiące, to policji i prokuraturze wciąż nie udało się odtworzyć przebiegu zdarzeń i wyjaśnić przyczyn nagłych problemów Iwony. Do wypadku doszło pod koniec 475-metrowego odcinka pływackiego, gdy na trasie panuje już stosunkowo mniejszy ścisk niż na pierwszych metrach. Wydawało się, że zagadkę uda się rozwikłać dzięki nagraniu z drona, ale nawet ono nie rozwiało wszystkich wątpliwości, a sprawa wciąż nie jest zamknięta.

Przed wypadkiem Iwona Nowodworska dzieliła swoją pasję z synem i chętnie podejmowała się nowych wyzwań
Przed wypadkiem Iwona Nowodworska dzieliła swoją pasję z synem i chętnie podejmowała się nowych wyzwań

Rodzina obecnie skupia się jednak na czymś innym. Choć już po tygodniu od wypadku pani Iwona otworzyła jedno oko, a niedługo potem oddychała samodzielnie, to do dziś trudno mówić o wielkim przełomie. Szansa na poprawę stanu zdrowia wciąż jednak jest, a najbliżsi nie wahali się ani chwili i zdecydowali się wykupić pobyt w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym. Za prawie 26 tysięcy złotych pani Iwona przez 26 dni jest poddawana intensywnej rehabilitacji, trwającej nawet kilka godzin dziennie.

Do specjalistycznego ośrodka trafiła nieco ponad trzy tygodnie temu, ale ten czas udowodnił, że droga do przebycia jest jeszcze bardzo długa.

- Mama wciąż nie mówi, ale naszym sukcesem jest choćby to, że nauczyliśmy ją delikatnie kręcić głową, gdy chce powiedzieć "nie”. Jeśli chodzi o ruszanie kończynami, to sprawę utrudnia ogromna spastyczność, która w tym momencie pozwala jedynie na minimalny zakres ruchów. Lekarze ostatnio podjęli decyzję o założeniu mamie specjalnego gipsu na nogi, by w ten sposób doprowadzić do pierwszej pionizacji. Ciągle zauważamy małe postępy i liczymy na więcej - dodaje syn poszkodowanej.

Rehabilitanci w krakowskim szpitalu robią wszystko, by pomóc wrócić do sprawności. Na zdjęciu pierwsza pionizacja od momentu wypadku
Rehabilitanci w krakowskim szpitalu robią wszystko, by pomóc wrócić do sprawności. Na zdjęciu pierwsza pionizacja od momentu wypadku

Dawid miał w grudniu startować w mistrzostwach Polski w pływaniu, ale z oczywistych powodów zakończył swoją przygodę ze sportem i skupia się na pomocy mamie. Cały czas nad zdrowiem żony czuwa także jej mąż.

Pani Iwona obecnie przebywa w Krakowie, a najbliższa rodzina i przyjaciele, przynajmniej trzy razy w tygodniu pokonują 90-kilometrową trasę z rodzinnego Sosnowca, by choć przez kilka godzin pobyć przy jej łóżku. Rodzina myślała początkowo o przeniesieniu jej do pobliskiego ośrodka w Katowicach, ale na przeszkodzie stanęła zbyt duża spastyczność mięśni, a także pojawienie się w jej organizmie niebezpiecznej bakterii Klebsiella, która jest szczególnie groźna dla starszych osób z osłabionym układem odpornościowym i może powodować bardzo poważne choroby. Ostatecznie więc zdecydowano się na ośrodek w Krakowie.

[b]Rodzina wierzy w powrót do sprawności

Mąż i syn od początku bardzo wspierają Iwonę Nowodworską i robią wszystko, by wróciła do sprawności
Mąż i syn od początku bardzo wspierają Iwonę Nowodworską i robią wszystko, by wróciła do sprawności

[/b]

Na razie więc pacjentka pozostaje w Krakowie, gdzie koszt 26-dniowej rehabilitacji wynosi blisko 26 tysięcy złotych. Z powodu gigantycznych potrzeb finansowych rodzina już uruchomiła internetową zbiórkę, w którą chętnie zaangażowało się środowisko triathlonowe. W zaledwie kilka dni udało się zebrać prawie 70 tysięcy złotych. To jednak wciąż za mało, by pokryć koszty co najmniej rocznego leczenia.

- Najbliższe pół roku jest kluczowe dla zdrowia mamy, bo właśnie w takim okresie po wypadku mózg najłatwiej się regeneruje. Obecnie nie chcemy już nic zmieniać, bo mama bardzo trudno przeżyła poprzednie zmiany szpitali i widać było, że bardzo ją to męczy. Jesteśmy przekonani, że jest w dobrych rękach i widzimy, że wszystko zmierza w dobrą stronę - ma nadzieję Dawid.

Mateusz Puka, WP Sportowefakty

Czytaj więcej: Brazylijczyk w reprezentacji Polski? "Chcę grać u boku Lewandowskiego" Znany rosyjski piłkarz powołany do wojska

Źródło artykułu:
Komentarze (6)
avatar
AlaK.
2.10.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Osoby biorące udział w tych wszystkich runmagedonach, maratonach itd. ponoszą odpowiedzialność same za siebie. Nie bardzo jest to zrozumiałe dlaczego ktoś miał "chciejstwo" a teraz ma Czytaj całość
avatar
ZikoK
2.10.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dlaczego nie pociągnięto organizatora do odpowiedzialności - dlatego, że w takich zawodach podpisujesz dokument o własnej odpowiedzialności... Nie zauważyli sportowca w wodzie, który nie porusz Czytaj całość
avatar
dopowiadacz1
2.10.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie wiem po co komentarze , tak się wydarzyło i to wszystko . Komentuję dlatego , że jak jest cokolwiek o sukcesach prezesa to komentarze wyłączone , trochę to dziwne .