Wolała wbijać gwoździe, zamiast bawić się lalkami. Tak rodził się talent mistrzyni Europy

PAP/EPA / Robert Ghement / Na zdjęciu: Aleksandra Mierzejewska
PAP/EPA / Robert Ghement / Na zdjęciu: Aleksandra Mierzejewska

- Jak miałam pięć-sześć lat, pomagałam ojcu budować szopę. Woziłam cement taczkami, nosiłam cegły - wspomina Aleksandra Mierzejewska, który w podnoszenie ciężarów została mistrzynią Europy.

W tym artykule dowiesz się o:

Tegoroczne mistrzostwa Europy w podnoszeniu ciężarów dały polskim kibicom wiele powodów do dumy. W Bukareszcie zdobyliśmy kilka medali, w tym trzy złote. Jedną z bohaterek była Aleksandra Mierzejewska, która stanęła na najwyższym stopniu podium w kategorii 90+. Polka w dwuboju osiągnęła wynik 237 kg.

W "Super Expressie" nasza sztangistka zdradziła, że zaczynała od pchnięcia kulą. Jako nastolatka pobiła rekord szkoły aż o dziesięć metrów. Potem jednak postawiła na ciężary. Wielka siła drzemie w niej od dziecka, a wypracowała ją, pomagając ojcu.

- Jak miałam pięć-sześć lat, pomagałam ojcu budować szopę. Woziłam cement taczkami, nosiłam cegły. Nie lubiłam lalek, wolałam wbijać gwoździe - opowiada.

Mierzejewska zawsze ważyła znacznie więcej od rówieśników. Z tego powodu często spotykała się z atakami w szkole. Starała się na nie nie odpowiadać, aby nikomu nie zrobić krzywdy.

ZOBACZ WIDEO: Biało-Czerwone celują w rekord Polski. Małgorzata Hołub-Kowalik: Wierzmy, że przejdziemy do historii

- W wieku szkolnym jako dziewczynę postawną spotykało mnie wiele przykrości. Popychanie, zniewagi. Ale dzisiaj moi dawni szkolni koledzy nadal piją piwo na ławce, a ja jestem na najwyższym stopniu podium mistrzostw Europy. Nigdy nie użyłam swoich sił w sprawach drażliwych. Nie mogę. Ważę 142 kilo. Wiem, jaka jestem silna, zwłaszcza doprowadzona do furii. Mogłabym napastnika powalić i zrobić mu krzywdę - przyznaje.

Mistrzyni Europy wielu sportowców może zazdrościć. Nie musi trzymać się restrykcyjnej diety, dzięki czemu bez problemów może zajadać się ulubionymi potrawami.

- Moje ulubione danie to schabowy z burakami, szpinakiem i ziemniakami. Uwielbiam szpinak, którym mama karmiła mnie od dzieciństwa. Bardzo lubię też jajecznicę. Tak do sześciu jajek (śmiech). W ogóle bardzo lubię jeść. Wszystko oprócz fasoli. Chyba zjadam 3000-4000 kalorii dziennie - zdradza.

Źródło artykułu: