23 lata od śmierci Mariana Bublewicza - legendy polskich rajdów

Najlepszy polski kierowca rajdowy XX wieku, wielokrotny rajdowy mistrz Polski i wicemistrz Europy. Dokładnie 23 lata temu w wypadku na trasie Rajdu Dolnośląskiego zginął Marian Bublewicz, ikona polskiego motorsportu.

Maciej Rowiński
Maciej Rowiński
Newspix / Piotr Nowak

Pomoc nadeszła za późno

20 lutego 1993 roku Marian Bublewicz ze swoim pilotem Ryszardem Żyszkowskim ruszyli na trasę piątego odcinka specjalnego Rajdu Dolnośląskiego. Była to dziewiąta edycja rajdu, którego siedem poprzednich kończyło się zwycięstwem Bublewicza. Po dwóch kilometrach odcinka z Orłowca do Złotego Stoku wiadomo było, że najlepszy polski kierowca rajdowy przełomu lat 80. i 90. nie dopisze sobie kolejnej wygranej.

Prowadzony przez niego Ford Sierra Cosworth 4x4 wypadł z drogi i z dużą prędkością uderzył bokiem w drzewo od strony kierowcy. Widok jest przerażający. Auto praktycznie owinęło się wokół drzewa. Pilot wyszedł z auta o własnych siłach, ale zakleszczony we wraku kierowca znalazł się w pułapce. Organizator rajdu nie zapewnił samochodu ratownictwa drogowego, Bublewicza wyciągnęli kibice i strażacy ochotnicy przy pomocy prymitywnych narzędzi. Pomoc przybyła dopiero 40 minut po wypadku. Za późno. Bublewicza zmarł w szpitalu w Lądku Zdroju.

- Zginęło wielu wspaniałych kierowców rajdowych, lecz odczytuję to jako pech, który w tej dyscyplinie przypłacić można dość szybko życiem. Jest to wielka tragedia, gdy w wyniku rywalizacji sportowej umiera człowiek - powiedział kiedyś w jednym z wywiadów Bublewicz. Olsztynianin miłość do rajdów przypłacił życiem, ale jego śmierć nie poszła na marne. Po tragicznym wypadku w Rajdzie Dolnośląskim radykalnie poprawiły się standardy bezpieczeństwa na wszystkich rajdowych trasach w Polsce.

Tytan pracy

Motorsport był treścią życia Bublewicza. Od najmłodszych lat pokochał prędkość i zanim wybrał rajdy, próbował swoich sił w motocrossie. To, co odróżniało go od innych kierowców rajdowych, to niespotykane jak na tamte czasy dążenie do perfekcji i skrupulatne przygotowanie do każdego startu. Przerwę pomiędzy kolejnymi rajdami wykorzystywał na trening, szlifując swoje umiejętności w podolsztyńskich lasach.

Był pionierem. Powołał do życia pierwszy w Polsce profesjonalny zespół rajdowy - Marlboro Rally Team Poland. Profesjonalizm i naturalna prędkość doprowadziła go do siedmiu tytułów mistrza Polski i wicemistrzostwa Europy, ale jego największym osiągnięciem było wzniesienie rajdów samochodowych w Polsce na wyższy poziom.

- Dzięki Marianowi pokochałem sport. Jeszcze jako młody chłopak przyjeżdżałem na rowerze do serwisu i miałem okazję oglądać z jaką pasją pracuje, jak razem z mechanikami przygotowuje samochód. Było widać, że to sprawia mu wielką radość. Miał fantastyczną energię, był pierwszym, który przełamał stereotyp, że polski kierowca rajdowy niewiele może zwojować i osiągnąć na arenie międzynarodowej - wspominał Bublewicza, Krzysztof Hołowczyc.

Pamięć o Bublewiczu wciąż jest żywa, kibice nadal wspominają jego niepowtarzalny charakter i widowiskowy styl jazdy. W 2000 roku przyznali mu pośmiertnie tytuł Najlepszego Polskiego Kierowcy Rajdowego XX wieku w plebiscycie miesięcznika "Auto Moto i Sport". W miejscu tragicznego wypadku fani ścięli drzewo, o które Bublewicz rozbił samochód, i zrobili z niego krzyż. Przy pamiątkowym kamieniu zawsze płoną znicze.

Maciej Rowiński

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×