23-letni zawodnik z Torunia świetnie przystąpił do piątkowej walki, uzyskując trzeci czas w WRC 2, pokonując tym samym Jana Kopecky'ego, wielokrotnego mistrza Czech i kierowcę fabrycznego Skody Motorsport.
Na następnej próbie Hubert Ptaszek popełnił delikatny błąd, źle oceniając głębokość koleiny na trasie. W efekcie Skoda Fabia R5 polskiego zespołu obróciła się, jednak dzięki szybkiej reakcji udało się uniknąć kontaktu z okalającym drogę drzewem. Ta przygoda kosztowała Polaków około 7-8 sekund, jednak kierowca nie stracił koncentracji i utrzymywał dobre, stabilne tempo.
Czwarta próba Viana do Castelo 1 stanowiła jednocześnie zwieńczenie pierwszej piątkowej pętli, po której niemal 80. najszybszych zawodników świata udało się do parku serwisowego. Wznowienie rywalizacji zaplanowane było na godzinę 16:40 polskiego czasu.
OS 5 Ponte de Lima 2 dla całej stawki WRC 2 właściwie zakończył się jeszcze przed jego rozpoczęciem. Groźnie wyglądający wypadek Haydena Paddona (Hyundai i20 WRC) oraz Otta Tanaka (Ford Fiesta WRC) spowodował zatrzymanie odcinka, a wszystkim 25 zawodnikom zgłoszonym do klasy WRC2 przyznano taki sam czas przejazdu.
Warto zaznaczyć, iż na tym etapie rywalizacji niestety swoją przygodę z Rajdem Portugalii zakończyły już dwie inne polskie załogi startujące w piątej rundzie światowego czempionatu. Łukasz Pieniążek (JWRC) dachował na drugim oesie, natomiast Jakub Brzeziński (DMACK Fiesta Trophy) wypadł z trasy na czwartym odcinku specjalnym.
Dalsza część rywalizacji przebiegała dla Huberta Ptaszka w podobnym tonie, a zawodnik z Torunia notował czasy w czołowej dziesiątce, cały czas utrzymując piąte miejsce w klasie WRC 2 z bezpieczną przewagą w postaci 40 sekund nad kolejnym Mariusem Aasenem.
Zwieńczeniem rywalizacji był niemal 2-kilometrowy asfaltowy odcinek specjalny Porto Street Stage. Hubert z Maćkiem na zakończenie dnia odnotowali trzeci czas w WRC 2.
- Idziemy cały czas małymi kroczkami do przodu. Na pierwszym odcinku udało się złapać fajny rytm, czas również całkiem przyzwoity. Na drugim dzisiejszym oesie mieliśmy małą przygodę, trochę mnie poobracało, ale zrobiliśmy tzw. "close call" i udało się uniknąć kłopotów. Straciliśmy jednak około 7 sekund, więc gdyby nie rozjechana koleina byłoby całkiem dobrze. Ostatni odcinek pierwszej pętli był trochę trudniejszy, miałem kłopoty ze znalezieniem rytmu. Mamy jednak powody do radości, a to co robimy działa i przynosi rezultaty. W WRC2 nie ścigają się ludzie z przypadku, a jeszcze jakiś czas temu nie miałbym podejścia do tych gości. Cały czas jednak powtarzam - jesteśmy tu po to, aby się uczyć, jedziemy z bezpiecznym "setupem" z dwoma kołami zapasowymi i chcemy za wszelką cenę zbierać ważne doświadczenie - powiedział Ptaszek.