- Konkurencja była bardzo silna i na pewno jest pewien niedosyt, bo chcieliśmy osiągnąć więcej w tym rajdzie. Ale spokojnie, dopiero się uczymy i będziemy dalej cisnąć w kolejnych rundach - mówił Polak, który uzyskał łączny czas 3:27.33,7. W niedzielę, w ostatnim dniu rajdu, odbyły się trzy odcinki specjalne. Polacy zajęli w nich kolejno siódme, ósme i dziewiąte miejsce.
Na wyniku Łukasza Pieniążka i jadącego z nim pilota Przemysława Mazura przede wszystkim zaważyły wydarzenia z piątkowych OS-ów. Najpierw Polacy wpadli w zaspę i stracili dziewięć minut, gdy z pomocą kibiców wreszcie się z niej wydostali, a wieczorem nie zdołali ukończyć odcinka w wymaganym limicie czasowym, co spowodowało, że została na nich nałożona dziesięciominutowa kara.
- Przyjechaliśmy do Szwecji po naukę i zdobycie doświadczenia. Wiadomo, że apetyty były trochę większe, bo liczyliśmy na miejsce w pierwszej piątce, ale nastawialiśmy się przede wszystkim na osiąganie jak najlepszych czasów. Przez zepsuty pierwszy dzień straciliśmy szansę na dobry wynik, ale pozostałe odcinki specjalne wykorzystaliśmy na naukę. Mam nadzieję, że zaprocentuje to w przyszłości - dodał Pieniążek.
Dla polskiego kierowcy obecny sezon w WRC-2 jest drugim w życiu, ale w Rajdzie Szwecji, rozgrywanym na śniegu w warunkach zimowych, wystartował po raz pierwszy. - Na Rajdzie Arktycznym w Finlandii, gdzie przygotowywaliśmy się do tego startu, warunki były inne, tam każdy z odcinków jeździliśmy raz i droga była gładka jak stół. Tu było znacznie trudniej, bo na trasie często były głębokie koleiny -tłumaczył Polak.
W klasie WRC-2 zwyciężył Japończyk Takamoto Katsuta (Ford Fiesta R5). W najwyższej klasie, WRC, najlepszy okazał się Belg Thierry Neuville (Hyundai i20 Coupe WRC). Kolejnym startem dla Pieniążka będzie Rajd Korsyki, który odbędzie się na początku kwietnia.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica wraca do F1. "W Polsce treningi mogą mieć więcej widzów, niż wyścigi"