W roku 2014 Robert Kubica został zaproszony przez Valentino Rossiego do udziału w Monza Rally Show i pokrzyżował plany gospodarzowi imprezy. Polak, traktujący wówczas rajdy samochodowe jako formę rehabilitacji po fatalnym wypadku, nie pozostawił złudzeń rywalom i odniósł przekonujące zwycięstwo. Rossi musiał zadowolić się drugą pozycją.
Przed rokiem Kubica pojawił się na Monzy w charakterze gościa, by obserwować rywalizację Rossiego z innymi czołowymi postaciami motorsportu. Tym razem Polak wybrał jednak treningi na rowerze wspólnie z przyjaciółmi.
Nie oznacza to jednak, że na Monzy brakowało emocji. Wszystkie dziewięć odcinków padło łupem Rossiego, który za kierownicą Forda Fiesty WRC sięgnął po siódme zwycięstwo w imprezie.
Żywa legenda MotoGP znajduje się na czele klasyfikacji wszech czasów, jeśli chodzi o wygrane w Monza Rally Show. Kolejny w zestawieniu, Rinaldo Capello, ma dwa sukcesy mniej na koncie. Tym samym Kubica jest ostatnim kierowcą, który zdołał pokonać Rossiego w imprezie rozgrywanej na Monzy.
Bliski pokonania na ostatnim etapie imprezy był Teemu Suninen, ale ostatecznie fiński kierowca wykręcił identyczny czas jak Rossi. To właśnie jemu przypadła druga pozycja w rajdzie. Jako trzeci rywalizację ukończył Roberto Brivio, który na co dzień pracuje dla ekipy Suzuki w MotoGP. Jego brat, Davide, jest szefem japońskiej ekipy.
Zwycięstwo Rossiego w Monza Rally Show potwierdza, że Włoch ma talent nie tylko do dwóch kółek. "Doctor" nie wyklucza przy tym, że właśnie z samochodami będzie związana jego dalsza kariera wyścigowa. Jego kontrakt z Movistar Yamaha MotoGP wygasa po sezonie 2020. Wtedy Rossi będzie mieć 41 lat i wiele wskazuje na to, że poszuka innych wyzwań. Nieoficjalnie mówi się o tym, że jednym z nich może być udział w Rajdzie Dakar.
ZOBACZ WIDEO DSF 18: Piorunujący nokaut Sarary. "To nie są szachy, my chcemy urwać sobie głowy"