Pierwszy etap Rajdu Barum okazał się nieudany dla Jarosława Szeji. Na przedostatniej sobotniej pętli w samochodzie ukręciła się półoś. Rajdówka stała się trudna do opanowania i nieprzewidywalna w prowadzeniu. Załoga z Ustronia starała się jednak kontynuować jazdę, by dotrzeć do serwisu i ukończyć etap. Niestety na odcinku Semetin, na jednym ze szczytów zalegało dużo piachu i żwiru. Mimo relatywnie niewielkiej prędkości Jarek nie mógł opanować samochodu i polska załoga wypadła z trasy uszkadzając przód auta.Po tym, jak samochód trafił do serwisu okazało się, że w skutek tej przygody silnik nie był właściwie smarowany. Jego niedzielna, wyczynowa rywalizacja bez wnikliwego sprawdzenia kluczowych ruchomych części, groziła poważnym uszkodzeniem jednostki napędowej. Niestety rozebranie i sprawdzenie silnika nie jest możliwe w warunkach rajdowego serwisu. W związku z tym zespół był zmuszony do rezygnacji z walki w finałowym etapie Barumki.