Siódmy i ósmy etap Rajdu Dakar zostały zmodyfikowane w trybie maratońskim ze względu na brak możliwości wykorzystania biwaku w mieście Al Duwadimi jako bazy dla karawany rajdu. Pierwotnie planowane trasy odcinków specjalnych tworzących kolejny maratoński etap Dakaru zmodyfikowano i skrócono. Nie przeszkodziło to załogom Orlen Teamu.
W sobotę dobrze poradzili sobie Jakub Przygoński i Armand Monleon, którzy zmagali się z niecodzienną sytuacją. - Od razu zaczęliśmy z przygodami. Na 10. kilometrze straciliśmy tylny napęd w samochodzie. Musieliśmy zablokować tylny dyferencjał - powiedział Przygoński, który w trudnych warunkach osiągnął 17. czas.
- Praktycznie cały odcinek pokonaliśmy z napędem na trzy koła. W drugiej części nawigacja była bardzo wymagająca, Armand wykonał świetną robotę. Teraz przed nami szybki serwis - dodał kierowca Orlen Teamu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?
Tuż za Polakiem na metę dojechał Martin Prokop. Czeski kierowca pilotowany przez Viktora Chytkę utrzymał 8. lokatę w klasyfikacji generalnej rajdu. - To był całkiem szybki odcinek, czuliśmy dużą przyjemność z jazdy. W końcówce pojawiły się kamienie i skomplikowana nawigacja. Musieliśmy zadbać o to, żeby samochód dojechał do mety bez uszkodzeń. To maratoński etap, mamy naprawdę mało czasu na jakiekolwiek prace. Samochód był bardzo głośny, miałem problemy ze zrozumieniem Viktora, to także spowodowało nasze zmęczenie. Musimy rozwiązać ten problem - wskazywał Prokop.
Siódmy etap wygrał Saudyjczyk Yazeed Al Rajhi. Dopiero 14. miejsce na mecie uzyskał Nasser Al-Attiyah. Katarczyk wciąż jednak pewnie prowadzi w klasyfikacji generalnej Dakaru.
Przed niedzielnymi zmaganiami załogi będą mogły pracować maksymalnie dwie godziny w strefach serwisowych. Kolejnego dnia pokonają 346 kilometrów odcinka specjalnego. Na poniedziałek przewidziano dzień przerwy.
Czytaj także:
Atak na Roberta Kubicę. Polak zabrał głos
Koniec Dakaru dla Polaka. Kontuzja po wypadku uniemożliwiła jazdę