Dziesiąty odcinek specjalny tegorocznego Rajdu Dakar był najkrótszym w całej rywalizacji. W środę zawodnicy rywalizowali bowiem na próbie o długości zaledwie 114 kilometrów zlokalizowanej na etapie z Haradh do Shaybah. Zdecydowaną większość testu stanowiły wydmy bezkresnej pustyni, jako że wjeżdżamy w część Arabii Saudyjskiej znaną jako "Empty Quarter", co w wolnym tłumaczeniu oznacza "pustą ćwiartkę".
Energylandia Rally Team ma za sobą kolejny udany dzień. Marek Goczał z Maciejem Martonem uplasowali się na drugiej pozycji, niecałą minutę za zwycięzcami próby. Eryk Goczał z Oriolem Meną byli na trzecim miejscu. Eryk zakończył dziesiąty etap rajdu ze stratą zaledwie 13 sekund do swojego taty. Na jedenastej pozycji próbę ukończyli Michał Goczał z Szymonem Gospodarczykiem.
Eryk Goczał z Oriolem Meną utrzymali drugą pozycję w klasyfikacji generalnej kategorii SSV. Najlepsza z załóg Energylandia Rally Team na tegorocznym Dakarze traci do liderów już zaledwie 3 minuty i 40 sekund. Czwartą pozycję zajmują Marek Goczał z Maciejem Martonem, zaś do pierwszej dziesiątki rajdu awansowali Michał Goczał z Szymonem Gospodarczykiem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tajskie wakacje byłego gwiazdora
- Cieszę się, bo w końcu mamy taki prawdziwy Dakar, a nie same proste z gazem wciśniętym w podłogę. W końcu zaczęły się bezkresne wydmy - jest trudno, technicznie - to najbardziej mi się podoba, tutaj można pokazać umiejętności. Nic nam nie przeszkadzało, jechało nam się świetnie. Po drodze wyprzedziliśmy kilka Mavericków, więc tempo było dobre. Walczymy dalej! - powiedział na mecie Marek Goczał, drugi kierowca dziesiątego etapu rajdu.
- Wspaniały etap, w końcu zaczął się prawdziwy Dakar. Dojechaliśmy do takiej trochę "większej piaskownicy" - w "Pustej Ćwiartce" nie ma nic oprócz piachu! Świetnie się czuję w tym terenie, tak samo nasz Maverick. Nie trzeba tutaj aż tak uważać na samochód - mogę po prostu słuchać pilota i jechać najszybciej jak się da. Czułem, jakby nasz Can-Am nic nie ważył. Świetna jazda, mnóstwo skoków, niesamowita frajda i wynik też jest bardzo dobry -podsumował Eryk Goczał.
- Generalnie odcinek był bardzo ciekawy i myślę, że mieliśmy dzisiaj dobre tempo. Testowaliśmy kilka rozwiązań i naprawdę byłem zadowolony z efektów. Niestety, w pewnym momencie opona zeszła nam z felgi i straciliśmy na tym około pięciu minut, bo musieliśmy zmienić koło. Ale generalnie wszystko było dobrze i w środę walczymy dalej - zakończył Michał Goczał, kolejny z kierowców Energylandia Rally Team.
W czwartek zawodnicy rozpoczną kolejny etap maratoński. Pierwsza część maratonu to etap o długości 427 kilometrów z odcinkiem specjalnym o długości 274 kilometrów, podczas którego załogi wjadą w głąb "Pustej Ćwiartki" Arabii Saudyjskiej.
Czytaj także:
Śmierć kibica na Dakarze. Tragiczny incydent na trasie
Cenzura w F1 stała się faktem. "Nie można używać wyścigów do prywatnych celów"