Minął rok od momentu, kiedy Krzysztof Hołowczyc ogłosił powrót do Rajdu Dakar. Decyzja olsztynianina była sporym zaskoczeniem, bo wprawdzie przed laty jako jedynemu Polakowi udało mu się stanąć na podium klasyfikacji generalnej samochodów, ale też bolesne kontuzje zmusiły "Hołka" do rezygnacji z marzenia o wygranej w Dakarze.
- Mówiłem, że jeszcze tam wrócimy - komentował jeden z lepszych polskich rajdowców w historii i zapowiadał: "Jedziemy tam, żeby wygrać". 61-latek nie tylko powalczy o realizację sportowego celu, ale też chce połączyć siły z Jerzym Owsiakiem.
Hołowczyc będzie promował WOŚP
Jak dowiedziały się WP SportoweFakty, na masce samochodu MINI, którym w Rajdzie Dakar ścigać się będzie Krzysztof Hołowczyc, znajdzie się ogromnych rozmiarów serce Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W ten sposób "Hołek" chce promować 32. finał organizacji, za którą stoi Owsiak. Odbędzie się on 28 stycznia 2024 roku pod hasłem "Tu wszystko gra OK!", a więc krótko po powrocie rajdowców z Dakaru.
ZOBACZ WIDEO: Kogo najtrudniej namówić na wywiad w trakcie meczu? Znany dziennikarz tłumaczy
"Płuca po pandemii. Gramy dla dzieci i dorosłych!" - taki jest cel 32. finału WOŚP, w trakcie którego zbierane będą pieniądze na zakup urządzeń dla oddziałów pulmonologicznych dla dzieci i dorosłych. Hołowczyc przyczyni się do zbiórki, bo po zakończeniu Dakaru maska z jego samochodu zostanie zlicytowana na potrzeby WOŚP. Szczegóły zostaną przedstawione w czwartek (23 listopada) w Łodzi.
Hołowczyc od lat wspiera finały WOŚP. W przeszłości można było wylicytować m.in. rajdowe przejazdy z byłym mistrzem Europy na fotelu pasażera. Olsztynianin regularnie pojawia się też na różnego rodzaju eventach i zbiórkach. Przed rokiem za możliwość doświadczenia emocji w jednym samochodzie z "Hołkiem" podczas Rajdu Barbórka zwycięzca licytacji zapłacił aż 8500 zł. Pieniądze trafiły na konto WOŚP.
Sponsor Hołowczyca wiele zawdzięcza Orkiestrze
Krzysztof Hołowczyc wystartuje w Rajdzie Dakar przy wsparciu m.in. Jarosława Peczki. To właściciel łódzkiej firmy BIO-GEN, która postanowiła sfinansować powrót rajdowca na pustynne trasy. Peczka jest ogromnym orędownikiem Owsiaka i WOŚP.
Zaczęło się od wylicytowania przez Jarosława i Agnieszkę Peczków misia o wartości 30 zł za kwotę ponad 30 razy większą. Z czasem, wizytując szpitale i kliniki, rodzina właściciela firmy BIO-GEN odkryła, jak wiele sprzętu wokół ma naklejone loga WOŚP. - Owsiak jest jedną z niewielu osób, która rzeczywiście potrafi jednoczyć Polaków. Nie zawsze w 100 procentach wszystkich, ale ideałów przecież nie ma - powiedział później biznesmen w jednym z wywiadów dla gazeta.pl.
Peczka przekazał już ponad 2,75 mln zł na WOŚP. Co roku w Łodzi ostro licytuje o Złote Serduszka. Za rekordowe w 2019 roku zapłacił aż 1,2 mln zł. - W ciągu dziesięciu minut musiałem szybko z żoną negocjować nowy budżet na licytację - opowiadał później w TVN24.
Łódzki biznesmen sam nazywa siebie "beksą". Od kilku lat Peczka nie czyta maili i listów z prośbą o wsparcie. Nie potrafił przejść obok nich obojętnie, ale też z czasem zrozumiał, że sam nie zbawi świata. - Dlatego cieszę się, że w podejmowaniu decyzji, komu należy pomóc najpierw, wyręczają mnie takie osoby jak Jurek Owsiak czy moja żona - powiedział w "Gazecie Wyborczej".
Nie ma wątpliwości, że start Hołowczyca w Rajdzie Dakar z ogromnym sercem WOŚP będzie sporym wydarzeniem. Tak jak każdy finał licytacji jest ważny dla ludzi w firmie łódzkiego biznesmena.
- Finał WOŚP i związana z nim licytacja jest dla mnie świętem. Zarówno w domu, jak i w pracy. Co ważne, ten dzień niezwykle jednoczy mój zespół. Widzi on bowiem, że firma pracuje na coś, czym później może się podzielić, że nie liczą się tylko pieniądze, ale również właśnie tak cenne inicjatywy. Każdego roku, dzień po licytacji spotykamy się, żeby się uściskać i złożyć gratulacje, że znów się udało. To daje niezwykłą energię i motywację do tego, by przez następne dwanaście miesięcy ciężko harować, tak by później raz jeszcze zrobić coś wartościowego - powiedział portalowi gazeta.pl.
Hołowczyc w czołówce Dakaru?
Piękną klamrą tej historii byłoby, gdyby Krzysztof Hołowczyc stanął na podium Dakaru. Po raz jedyny udało mu się to w roku 2015. Wtedy też postanowił porzucić najtrudniejszą imprezę terenową świata. W tamtym okresie Dakar organizowany był w Ameryce Południowej, a trasy często przypominały te znane z rajdów samochodowych. To na pewno pomagało olsztynianinowi.
Obecnie gospodarzem Dakaru jest Arabia Saudyjska. Hołowczyc w porównaniu do rywali ma mniejsze doświadczenie z tego rejonu. Stoi za nim za to niemiecki gigant w postaci firmy X-raid. To on przygotował jego MINI na nadchodzący rajd. Dlatego Polak może być pewien, że jego sprzęt będzie na najwyższym poziomie.
"Byłem w Afryce, byłem w Ameryce Południowej, teraz jedenasty Dakar w Arabii Saudyjskiej. Jestem legend driver - każdy kierowca, który ma na koncie 10 rajdów, dostaje taki status. Najnowsza edycja to zupełnie inny rajd niż ten, który pamiętam" - przekazał Hołowczyc na kilka tygodni przed startem imprezy.
"Hołek" będzie musiał liczyć, że pilot Łukasz Kurzeja w swoim dakarowym debiucie poradzi sobie z nawigacją w trudnym terenie. Aby jak najlepiej przygotować się do imprezy, wspólnie startowali w ostatnich miesiącach w Pucharze Świata, Pucharze Europy i mistrzostwach Polski w rajdach terenowych. Odnieśli spory sukces, bo choćby puchar na Starym Kontynencie zdobyli w cuglach.
"Dakar zawsze był i będzie ekstremalnym wyzwaniem, w najnowszej odsłonie mamy trzynaście dni rywalizacji, prolog i dwanaście odcinków specjalnych, blisko pięć tysięcy kilometrów odcinków specjalnych i prawie osiem tysięcy kilometrów całego rajdu. Same liczby pokazują z jak ogromnym wyzwaniem mamy do czynienia. Będzie to bardzo trudny rajd, masa rywalizacji i wyzwań! Wyciśniemy z nas wszystko, co najlepsze a wynik jak zawsze w Dakarze to suma szczęścia, wytrzymałości sprzętu i naszych umiejętności" - podsumował Hołowczyc.
Rajd Dakar 2024 zacznie się 5 stycznia i potrwa do 19 stycznia.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Verstappen celowo złamał przepisy F1? Zasłużona kara dla Holendra
- Red Bull pozbył się talentu. Brutalna decyzja "czerwonych byków"