Na pierwszym etapie Rajdu Dakar doszło do zaskakujących scen - żaden z czołowych kierowców nie chciał wygrać etapu, a lider nawet zaparkował samochód tuż przed metą. Sebastien Loeb zatrzymał się na ostatnich metrach, aby uniknąć otwierania kolejnego etapu w niedzielę.
Francuz nie był jedyny - kilku kierowców zatrzymało swoje samochody, aby uniknąć startu jako pierwsi w kolejnym 48-godzinnym etapie. Po zakończeniu jazdy kierowca Dacii wyjaśnił swoją decyzję.
- Celem nie było uzyskanie najszybszego czasu, więc postanowiliśmy zatrzymać się na kilka minut na końcu, aby stracić trochę czasu i uniknąć startu jako pierwsi w niedzielę. Wszyscy grali w tę samą grę... Teraz musimy tylko poczekać i zobaczyć naszą dokładną pozycję w klasyfikacji - powiedział Loeb.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobiło się gorąco. Pokazała się w bikini na rajskiej plaży
Ostatecznie Guerlain Chicherit wygrał pierwszy etap, choć nie cieszył się z tego faktu zbyt długo. Wszystko przez interwencję sędziów, którzy zweryfikowali wynik Setha Quintero. Wynik kierowcy Toyoty przeliczono na nowo, bo Amerykanin zatrzymał się na trasie, aby pomóc Lai Sanz. Hiszpanka rozbiła swój samochód.
Pozostali faworyci Dakaru również znaleźli się poza czołówką. Carlos Sainz dojechał do mety jako ósmy, a jako dziewiętnasty na mecie znalazł się Nasser Al-Attiyah.
Kandydaci do zwycięstwa w Dakarze celowo pozostali z tyłu, aby uniknąć startu jako pierwsi w niedzielę. Powód jest prosty - im dalej z tyłu kierowcy startują, tym bardziej mogą korzystać ze śladów opon swoich poprzedników. Ci, którzy startują na przedzie, nie mają tej przewagi, więc prawdopodobnie stracą czas.
W sobotę w klasyfikacji motocykli najszybszy był Daniel Sanders. Australijczyk bardzo mocno rozpoczął tegoroczny Dakar, bo w piątek jego łupem padł również prolog. Drugi był Ricky Brabec, a trzeci Ross Branch.