Sonik: Benzyna wlewała mi się do buta

Dla Rafała Sonika 9. etap był wyjątkowy na swój sposób. Prawie 560 kilometrów ścigania i byłoby miło, gdyby nie... wysokooktanowe obuwie, dzięki któremu kierowca dojechał z przygodami do mety na trzeciej pozycji.

W tym artykule dowiesz się o:

Czasami rajdy piszą i układają swoje własne nieprzewidziane historie. Kto by przypuszczał, że z pękniętego baku benzyna może wyciekać prosto do... buta. Jak w prawie Murphiego, - jeśli ma się coś zdarzyć dziwnego i innego - to zapewne się to zdarzy.

- Na początku OSu pękł bak - sam od siebie. Bez upadku, bez innej przyczyny. Cała benzyna wlewała mi się do buta. A reszta na wydech. Bałem się, żeby quad się nie zapalił. Gdyby tak się stało, to razem z moją nogą - opowiadał Rafał Sonik.

- Dziwne uczucie… Nagle zaczęło mi się robić równocześnie gorąco i mokro. Potem coraz bardziej gorąco. Oczyma wyobraźni widziałem już moją nogę w kolorze krwistej purpury. Ledwo co dojechałem do mety. Po zdjęciu buta okazało się, że mam poparzenie skóry na nodze - oświadczył kierowca.

W między czasie Sonik miał jeszcze awarię tylnego koła. Potem spadł, a następnie urwał się łańcuch. Zmasakrował zębatkę, a na metę odcinka wjechał pchany przez kibiców.

Komentarze (0)