Hołowczyc: Jedziemy dla kibiców

Dziesiąty etap był pechowy dla Krzysztofa Hołowczyca. To właśnie na środowym odcinku specjalnym stracił szanse na podium. Polski kierowca jednak się nie załamał i jedzie dalej dla siebie i dla kibiców.

W tym artykule dowiesz się o:

- Po środowych przygodach nie spędziłem dobrej nocy. Oczywiście, chodziły mi po głowie różne myśli łącznie z tym, że zastanawiałem się nad sensem dalszej rywalizacji. Ale pomyślałem sobie, że w sporcie nie jest sztuką wyłącznie wygrywać, ale również podnosić się z momentów upadku - powiedział Krzysztof Hołowczyc.

- Początek etapu był trudny, mieliśmy problemy z przegrzewaniem się silnika. Okazało się, że po środowym strzale w chłodnicę z liny, pewne elementy nie były prawidłowo zamontowane. Podczas neutralizacji mechanicy poprawili mi osłonę chłodnicy i dolali trochę wody, która była zużywana przez silnik w nadmiernych ilościach - dodał.

- Zostały dwa ciężkie OSy, wierzę że silnik je przetrwa, a ja ponawiązuje jeszcze walkę na odcinkach specjalnych. Nie interesują mnie miejsca, które obecnie zajmuję. Przyjechaliśmy tu po pozycję na podium i to już nie jest realne. Jedziemy więc dla siebie i dla kibiców. Jedziemy dalej - zakończył polski kierowca.

Źródło: dakar.pl

Źródło artykułu: