W drodze z Calamy do Iquique na uczestników Dakaru miały czekać pierwsze wydmy Atakamy. - Atakamę znamy i lubimy. Jest to jedno z piękniejszych miejsc na ziemi, nawet jeśli są tam obszary, gdzie od ponad 150 lat nie spadła kropla deszczu. Ta pustynia jest piękna, ale też groźna i trzeba wiedzieć, jak się po niej poruszać - mówił na mecie zadowolony z dnia quadowiec.
Kapitan Poland National Team długi czas jechał na drugim miejscu za niedoścignionym dziś Sebastianem Husseinim. W pierwszej części trasy, usłanej skałami i drobnymi kamieniami musiał uważać, aby nie uszkodzić opon. Błąd zbyt szybkiej jazdy popełnił na tym odcinku lider rajdu Ignacio Casale, który złapał kapcia i stracił ponad 20 minut na jego naprawę. Chilijczyk rzucił się jednak do przodu i odrobił straty, na ostatnich kilometrach, wyprzedzając również Rafała Sonika.
Tym samym pozostał liderem rajdu, a jego przewaga nad Polakiem wynosi obecnie 46 minut 28 sekund. Drugi w zestawieniu jest Sergio Lafuente, które do krakowianina stracił we wtorek 27 sekund.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Przed samym Iquique na zawodników czekały wyjątkowe widoki i stromy zjazd piaszczystym zboczem do położonego nisko, u podnóża gór biwaku. - To jedno z najpiękniejszych miejsc w czasie rajdu. Jesteśmy tu już trzeci, albo czwarty raz. Zjazd nad Pacyfik oznacza, że za nami już zdecydowana większość trasy. Z odległości 20, a nawet 30 kilometrów czuć już lekką, wspaniałą bryzę. Chłód świeżego, morskiego powietrza z jodem. Jak na Helu. W tym momencie nagle człowiek podnosi głowę i myśli: ależ tu jest pięknie - opisywał swoje wrażenia Sonik.
Na środę organizator zaplanował 630 kilometrów odcinka specjalnego, prowadzącego przez prawdziwe, wysokie wydmy oraz fesz fesz. Ten oraz następny etap będzie mieć kolosalne znaczenie dla końcowej klasyfikacji, bo każdy błąd może oznaczać pogrzebanie szansy na zwycięstwo.