Adam Małysz: Walczymy dalej
Urwane koło oraz spalone hamulce doprowadziły do spadku Adama Małysza w klasyfikacji generalnej na 13. miejsce. Pomimo problemów polska załoga kontynuuje zmagania z planem ukończenia rajdu.
Pech mocno trzymał się samochodu nr 322 i chwilę później, po zaledwie kilku minutach jazdy, spaliły się w nim hamulce. Próby poradzenia sobie z problemem pochłaniały kolejne, cenne minuty, a dalszy udział załogi Orlen Teamu w rajdzie stał pod dużym znakiem zapytania. Finalnie, po stracie ponad trzech godzin, ekipa ruszyła w dalszą drogę i wbrew spekulacjom postanowiła nie poddawać się i walczyć do samego końca. Poważne problemy techniczne odebrały jednak Małyszowi szansę na dotarcie do mety z dobrym czasem. Orzeł z Wisły dotarł do końca etapu dopiero późnym wieczorem po 10 i pół godziny spędzonych na odcinku specjalnym.
- Niestety nie udało się. Dobrze, że przynajmniej dojechaliśmy do mety. Urwaliśmy koła jadąc za Kamazami i bardzo długo czekaliśmy na ciężarówkę t6. Potem spaliły się hamulce, więc gasiliśmy je i znów czekanie na ciężarówkę serwisową. Rozkręciliśmy wszystko sami, potem ekipa wymieniła nam tylko części - skomentował zdarzenie Adam Małysz po przekroczeniu mety.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Adam Małysz po raz kolejny pokazał, że nie poddaje się i walczy do końca, bez względu na zdecydowanie niesprzyjające okoliczności.Po ukończeniu niezwykle pechowego 11. etapu ekipa Orlen Teamu spadła na 13. miejsce w klasyfikacji generalnej wśród załóg samochodowych. W piątek na najwytrwalsze zespoły czeka już przedostatni etap najtrudniejszego rajdu świata. Sam odcinek specjalny będzie liczył "zaledwie" 350 kilometrów, jednak prawie połowa tej drogi przebiegnie przez wydmy, których pokonanie bardzo wiele wymaga od zespołów.