- Jestem przygnębiony tym, co się stało. To trudna sytuacja, szczególnie dla Rafała i dla mnie. Szczęście w nieszczęściu, że udało nam się szybko wydostać z płonącego samochodu. Spłonęło jednak nasze marzenie. Nie pokazaliśmy, na co było stać ten samochód, a stać go na wiele - powiedział Adam Małysz, który po 1. etapie rajdu Dakar zajmował 18. miejsce w klasyfikacji generalnej załóg samochodowych. [ad=rectangle]
Były skoczek narciarski boleśnie przekonał się iż w motorsporcie odpowiednie przygotowanie zawodnika nie jest jedyną receptą na sukces. - Można przygotowywać się do wielkiej imprezy sportowej i nawet nie zakwalifikować do czołówki zawodów. Rozczarowanie jest podobne. Jednak w skokach narciarskich więcej zależy od samego zawodnika. W motosporcie trzeba polegać na swoim sprzęcie i mieć jeszcze fart. Chyba w każdym sporcie liczy się nie tylko talent, praca i determinacja, potrzeba do tego dużo szczęścia - dodał Małysz.
Kierowca Orlen Team przyznał, że kilkanaście godzin po odpadnięciu z najważniejszej imprezy sezonu, trudno jest myśleć o kolejnym występie w Dakarze. - Jestem jeden dzień po tej przykrej sytuacji i jeszcze nie ochłonąłem. Oczywiście, jak kończy się jeden Dakar, drugi się zaczyna, ale po takich ciężkich przeżyciach muszę najpierw zebrać myśli i dojść do siebie - podsumował.
{"id":"","title":""}
Źródło: orlenteam.pl/x-news