Dotarcie do tego etapu nie było zwykłą bułką z masłem. Oesy, na których toczy się walka, są bardzo wymagające i wyniszczające dla samochodów. W Mercedesie konieczna już była naprawa rozrusznika, wycieraczek oraz pękniętego przewodu do chłodnicy. Na trasie zatrzymała go również przebita opona. Polscy zawodnicy mają tym trudniejsze zadanie, iż jako jedni z nielicznych w stawce startują autem nieomal seryjnym, który został jedynie przystosowany do rywalizacji sportowej. Mercedesowi trudno jest nawiązać walkę z piekielnie szybkimi Porsche 911, Datsunami 260Z i Fordami Escort. Na dodatek rywalami Polaków są tak znakomici kierowcy jak choćby Stig Blomqvist (mistrz świata WRC z 1984 roku) czy Grégoire De Mevius (rajdowy mistrz Belgii, dwukrotnie ósmy w rajdzie Dakar).
- Uczestniczymy w morderczym wyścigu! Nie spodziewałem się aż tak ogromnych trudności. Ale poddawać się nie zamierzamy! - mówił zmęczony, ale wciąż pełen zapału Paweł Molgo.
Zawodnicy z ulgą przyjęli przerwę w rajdzie. Czekał ich wreszcie zasłużony odpoczynek, za to pełne ręce roboty mieli ich mechanicy, którzy otrzymali aż sześć godzin na prace przy samochodach.
- Bardzo cieszymy się z osiągnięcia półmetku. Mamy nadzieję, że w dniu przerwy podreperujemy zdrowie naszego Mercedesa na tyle, by drugą połowę rajdu pokonać już bez większych przeszkód. Nasz najważniejszy cel, czyli dotarcie do mety rajdu, wciąż jest w naszym zasięgu. Utrzymujemy również stabilną pozycję w klasyfikacji. Ale na pewno łatwo nie będzie. Oj, nie będzie - dodał Molgo.