Rajd Dakar: Drifting pomógł wyjść Przygońskiemu z opresji

Materiały prasowe / Red Bull
Materiały prasowe / Red Bull

Uczestnikom Rajdu Dakar niemal przez cały trzeci etap towarzyszyła wielka ulewa. Na trasie było bardzo niebezpiecznie o czym przekonał się Kuba Przygoński. Auto Polaka wpadło w poślizg, ale umiejętności z driftingu pomogły mu wyjść z opresji.

W tym artykule dowiesz się o:

Etap ponownie padł łupem Sebastiena Loeba, który w swoim dakarowym debiucie imponuje szybką jazdą. Z polskich kierowców samochodów trzeci odcinek specjalny najszybciej pokonał Kuba Przygoński. Zawodnik ORLEN Team uzyskał 19. czas dnia.

- Wtorkowy etap to jedna wielka ulewa, czasami deszcz tak mocno padał, że musieliśmy zwalniać, wycieraczki pracowały pełną parą. Było kilka bardzo śliskich miejsc. Podczas jednego hamowania nasz samochód wpadł w poślizg tak duży, że jechaliśmy tyłem do przodu w stronę wielkiego rowu. Mogło się to źle skończyć - relacjonuje Przygoński.

Na szczęście polski kierowca zachował zimną krew i wykorzystał umiejętności ze startów w zawodach driftingowych.

- Pomogły umiejętności nabyte w driftingu. W jednym momencie zredukowałem bieg, pociągnąłem hamulec ręczny i strzeliłem ze sprzęgła. Ten manewr zmienił trajektorie auta i zawadzając tyłem o skarpę przejechaliśmy. Nasze tempo nie było za szybkie, ale bardzo łatwo było popełnić błąd - dodaje.

Umiejętności driftingowe przydały się Przygońskiemu na Dakarze
Umiejętności driftingowe przydały się Przygońskiemu na Dakarze
Komentarze (0)