Piąty etap był prawdziwym testem wytrzymałości dla zawodników i ich maszyn. Jazda na rekordowej w historii Dakaru wysokości, gdzie powietrze w pewnym stopniu jest rozrzedzone, było nie lada wyzwaniem.
Nie był to jedyny problem, na jaki trafił Adam Małysz podczas czwartkowego etapu.
- W czwartek po dobrym początku odcinka złapaliśmy kapcia, co zabrało nam kilka cennych minut. Po zmianie koła dopadła mnie niestety choroba wysokościowa, a że jechaliśmy cały czas na poziomie ponad 4000 m, to nie odpuszczała - relacjonuje były skoczek narciarski na Facebooku.
- Potworny ból głowy nie pozwolił mi w czwartek w pełni rywalizować, przez co dojechaliśmy na metę ze stratą 34 min do lidera. W piątek wracamy do walki, trzymajcie kciuki - dodał.
Zobacz także: Adam Małysz zwycięży w Rajdzie Dakar? Rafał Sonik zabrał głos