Koszmar zaczął się w maju ubiegłego roku. Złamana kość udowa, wybite zęby i krwiak mózgu to konsekwencje wypadku podczas Rajdu Kataru. - Trzasku kości, lecących zębów, czy transportu śmigłowcem nie pamiętam, a przecież byłem przytomny. To dobrze, ponieważ dzięki temu nie mam urazu psychicznego - mówił Jakub Piątek kilka miesięcy po wypadku, którego konsekwencje jednak do dzisiaj mu doskwierają. W wyniku katarskiej kraksy niemal całkowicie stracił węch.
Przez kolejne pół roku motocyklista ORLEN Team nie mógł trenować. Żmudna rehabilitacja przyniosła rezultaty i kiedy Piątek dostał zielone światło od lekarzy, rozpoczął ciężkie treningi, aby zdążyć na start Rajdu Dakar 2017. Udało się, ale z pozoru niegroźna wywrotka zakończyła udział Polaka w najtrudniejszym rajdzie świata.
- Za mną najtrudniejsze miesiące w mojej karierze. Dużo myślę, co będzie dalej. Ostatni Dakar był moją dużą porażką, bardzo przeżywałem to co się stało. Chciałem zająć dobre miejsce, ale moje marzenia szybko zostały zniszczone - mówi Piątek w rozmowie z WP SportoweFakty.
Kariera motocyklista z Lublina stanęła pod znakiem zapytania, nie wiadomo było, czy pozostanie przy rajdach cross-country. Piątek postanowił jednak raz jeszcze rzucić wyzwanie Dakarowi.
- Nie poddałem się, opracowałem specjalny plan na Dakar 2018 i na tym teraz się skupiam. Miałem przerwę na operację ręki i rehabilitację, ale od kilku miesięcy jestem w pełnym treningu. Na początku była to praca nad kondycją, teraz koncentruję się na treningu na motocyklu. Ominęły mnie trzy rajdy na początku sezonu, które musiałem odpuścić. Mam nadzieję, że wystartuję w Chile, Argentynie i Maroku oraz kilku zawodach w Polsce. Czuję, że ten sezon będzie dla mnie decydujący. Mam nadzieję, że limit pecha wyczerpałem. Zamierzam ciężko trenować, aby w Dakarze 2018 spełnić oczekiwania swoje i sponsora. - zdradza Piątek.
ZOBACZ WIDEO Tak De Giorgi rozpoczął zgrupowanie kadry. Komenda: Bardzo miłe otwarcie