Nie trzeba było długo czekać, aby piaszczyste wydmy w Peru dały się we znaki kierowcom rywalizującym w Rajdzie Dakar. Już na drugim etapie problemy w trudnych warunkach mieli m. in. Jakub Przygoński i Stephane Peterhansel. Polak stracił pięć minut na początkowym etapie rywalizacji, znacznie większe kłopoty spotkały za to Francuza.
Peterhansel, zwany przez ekspertów "Mr Dakar" ze względu na szereg zwycięstw w wymagającej imprezie, miał problemy z elektroniką w swoim Mini w wersji buggy. - To nie był łatwy etap. Szwankująca elektronika doprowadziła do tego, że nie mieliśmy działających mikrofonów, klimatyzacji, wycieraczek. Tak naprawdę nic nie działało - przyznał 53-latek.
Pasmo kłopotów doprowadziło do tego, że francuski kierowca zakopał się w piasku i stanął na trasie. Stracił w ten sposób 20 minut. Straty byłyby jeszcze większe, gdyby nie zachowanie Cyrila Despresa. Rodak Peterhansela zatrzymał się i wyciągnął go z piasku.
- Straciłem swoją koncentrację, wjechałem w złe miejsce i w nim utknąłem. Jestem bardzo zadowolony z postawy Cyrila, bo gdyby nie on, to utknęlibyśmy tam na dobre. Straciliśmy nieco czasu wskutek tego błędu, ale gdyby nie on, to zostalibyśmy tam - dodał Peterhansel.
Na dalszym etapie rywalizacji Peterhansel odrobił część strat i dojechał do mety 15 minut za najszybszym Ginielem de Villiers. Wskutek problemów były zwycięzca Dakaru zanotował mocny spadek w klasyfikacji generalnej imprezy. Obecnie jest sklasyfikowany na trzynastym miejscu, tuż za Jakubem Przygońskim z Orlen Team.
ZOBACZ WIDEO "Prosto z Rajdu Dakar". Wynik Jakuba Przygońskiego bardzo cieszy. "Nie podejmował ryzyka"