Rajd Dakar. Rafał Sonik udanie rozpoczął walkę o kolejne zwycięstwo. "Zachowałem szczególną ostrożność"

Po kilku dłużących się dniach oczekiwania ruszyła 42. edycja Rajdu Dakar. Rafał Sonik na trasie pierwszego etapu uplasował się na drugim miejscu, doskonale zaczynając rywalizację w Arabii Saudyjskiej.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Rafał Sonik Materiały prasowe / Na zdjęciu: Rafał Sonik
- Dakaru nie można wygrać pierwszego dnia, ale można go przegrać. Dlatego zachowałem szczególną ostrożność, więc z wyniku jestem bardzo zadowolony - powiedział na mecie pierwszego etapu Rafał Sonik, który w swojej karierze już raz wygrywał Rajd Dakar w rywalizacji quadów.

Przed startem pierwszego odcinka specjalnego, zapytany o cel, zwycięzca super maratonu z 2015 roku był bardzo ostrożny.

Czytaj także: Sonik wiceliderem Rajdu Dakar

- Wróciłem na Dakar po dwóch latach od złamania kolana i sam fakt, że stoję na starcie można określić jako cud. Mam jednak nadzieję, że ten rajd nie będzie cudem, tylko będzie cudny. Pokonałem długą drogę i chyba nikomu nie muszę już niczego udowadniać. Chcę tylko z dnia na dzień sprawnie jechać po pustyni. Czyli robić to, co mnie pasjonuje od wielu lat - mówił pełen entuzjazmu quadowiec.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
Polski mistrz rzeczywiście zachował spory margines bezpieczeństwa. Jak zaznaczył na mecie, nie miał żadnej sytuacji, w której miałby świadomość, że jechał za szybko i od poważnych problemów ocaliło go tylko szczęście. Nie uniknął jednak niebezpiecznych sytuacji.

- Wyprzedziłem około 80 motocyklistów. Jeden z nich nie chciał odpuścić i zaczął się ze mną ścigać. W konsekwencji wywrócił się tuż przede mną. Musiałem ostro hamować i postawić quad w poprzek drogi, żeby nie przejechać mu po głowie. Skrajnie niebezpieczne zachowanie! - relacjonował.

Wspomniany motocyklista nie był jedynym zawodnikiem, który za wszelką cenę chciał się pokazać na pierwszym etapie. Niestety poważny wypadek zaliczył, jadący długo na drugim miejscu i ścigający Ignacio Casale, Axel Dutrie. Francuza zabrał śmigłowiec medyczny.  - Spodziewałem się, że kilku zawodników dziś poniesie fantazja. Sam jestem bardzo zadowolony z tempa, bo nie odbiegało ono od tego, w którym jeździłem w ostatnim sezonie Pucharu Świata. Nieco ponad 5 minut to niewielka strata w perspektywie ponad 7000 km, które wciąż przed nami - zaznaczył Sonik.

Bardzo dobrze zaprezentował się również Kamil Wiśniewski, który na metę dotarł z siódmym czasem. Paweł Otwinowski uplasował się w debiucie na 20. miejscu, a Arkadiusz Lindner, ze sporymi problemami technicznymi wciąż walczy o dotarcie do mety, jadąc przez nocną pustynię na trzech kołach.

Czytaj także: Dobra postawa motocyklistów Orlen Teamu

W poniedziałek zawodników czeka 367 km odcinka specjalnego wzdłuż linii brzegowej Morza Czerwonego. Dojazdówka wyniesie tylko 26 km, więc dakarowcy zyskają czas na odpoczynek.

Czy Rafał Sonik wygra Rajd Dakar?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×