Rajd Dakar. Rafał Sonik rozgoryczony po etapie. Usterka quada przeszkodziła mu w uzyskaniu lepszego czasu

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Rafał Sonik
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Rafał Sonik

Awans na trzecie miejsce w klasyfikacji Rajdu Dakar powinien cieszyć, jednak na mecie szóstego etapu, Rafał Sonik nie krył rozgoryczenia. - Moja tylne koła dostawały dziś bardzo dziwnych wibracji - narzekał Sonik, zwycięzca Dakaru z 2015 roku.

W tym artykule dowiesz się o:

- Nie wiem jaka jest przyczyna tej usterki, ale nie mogłem jechać szybciej niż 100 km/h, przez co na prostych, twardych fragmentach zostawałem z tyłu. Widocznie czasem trzeba zrobić krok w tył, żeby móc ponownie walczyć o szczyt - powiedział Rafał Sonik po piątkowym etapie Rajdu Dakar.

Od pierwszego briefingu, jeszcze przed startem rywalizacji, organizatorzy "straszyli" zawodników szóstym etapem, wskazując że będzie nie tylko bardzo długi, ale też bardzo trudny. Te zapowiedzi sprawdziły się w stu procentach. Kilka samochodów rolowało. Jeden się spalił. Kilku motocyklistów miało wypadki, a w klasie quadów oesu nie ukończyło aż czterech uczestników.

Czytaj także: F1 w Australii pod znakiem zapytania z powodu pożarów

- Romain Dutu, który jadąc już poza klasyfikacją, w tzw. Dakar Experience miał poważny wypadek. W czwartek wygrał etap i myślę, że  dopadło go zmęczenie, ponieważ miejsce w którym się rozbił było niebezpieczne, ale nie aż tak… Swój quad naprawiał Manuel Andujar, który miał więcej szczęścia niż Giovanni Enrico. Dotarł do mety, podczas gdy Chilijczyk nie był w stanie naprawić awarii silnika i wycofał się z rajdu. Odcinka nie ukończył również Zdenek Tuma i niestety nasz rodak, Paweł Otwinowski - relacjonował krakowianin.

ZOBACZ WIDEO Fernando Alonso błyszczy w Rajdzie Dakar. Hiszpan zasłużył na szacunek

"SuperSonik" także nie uniknął kłopotów. Z niezrozumiałych powodów, jego tylne koła zaczęły mocno wibrować przy dużych prędkościach. Przekroczenie granicy 100 km/h mogło wiązać się z urwaniem wydechu, panelu nawigacyjnego lub urządzenia GPS.

- Nie mogłem ryzykować. Musiałem znaleźć w sobie pokorę i zrobić krok w tył. Ograniczyć prędkość, by dojechać do mety, naprawić usterkę i w niedzielę móc znów zaatakować. Liczyłem, że na trasie będzie więcej wydm i nierówności, które były moim sprzymierzeńcem, ale niestety dużą część oesu stanowiła płaska, sfalowana pustynia, po której można było jechać bardzo szybko. Ja niestety nie mogłem - przyznał dziewięciokrotny zdobywca Pucharu Świata.

Z powodu awarii, Polak zajął 5. miejsce i stracił 22 minuty do Simona Vitse, który w piątek okazał się najszybszym quadowcem. W klasyfikacji generalnej awansował jednak na trzecie miejsce i traci nieco ponad godzinę do prowadzącego Ignacio Casale.

- Nie myślę o odpoczynku w dniu przerwy. Chcę zachować koncentrację i dopilnować, żeby quad na niedzielę nie miał już żadnych usterek i awarii. Główny cel to znalezienie i wyeliminowanie przyczyny wibracji kół. Czekam na drugą część zmagań, bo tam ma być więcej wydm, które lubię i po których umiem jeździć - zakończył Rafał Sonik.

Czytaj także: Giovinazzi pod presją Kubicy w Alfie Romeo

Dzień przerwy w stolicy Arabii Saudyjskiej, Rijadzie, to czas odpoczynku dla zawodników i wytężonej pracy dla zespołów serwisowych. Mechanicy muszą naprawdę dobrze zadbać o pojazdy, ponieważ już w niedzielę będą musiały pokonać aż 546 km odcinka specjalnego! Prawdopodobnie będzie to jeden z decydujących etapów tegorocznego Dakaru.

Źródło artykułu: