Silny wiatr i względy bezpieczeństwa stanęły na drodze do rozegrania w całości 10. etapu Rajdu Dakar. Organizatorzy zdecydowali się przerwać rywalizację po przejechaniu przez uczestników 345 kilometrów odcinka specjalnego. Na tym etapie na prowadzeniu w gronie quadowców był Kamil Wiśniewski, a drugie miejsce w kategorii samochodów zajmował Jakub Przygoński. To oznacza, że środowy etap był najlepszy w wykonaniu zawodników Orlen Team w tym roku.
Ponadto Martin Prokop zajął 11. miejsce w klasyfikacji samochodów, a Maciej Giemza był 22. wśród motocyklistów.
Czytaj także: Wurz po latach wyjawił prawdę ws. Kubicy
Zgodnie z planem organizatorów jeden z ostatnich odcinków specjalnych tegorocznego rajdu miał liczyć 534 kilometry, zawodnicy mieli pokonać dystans z Haradh do Shubaytah. Silny wiatr skutecznie uniemożliwiał załogom helikopterów czuwanie nad bezpieczeństwem uczestników, dlatego też dyrekcja rajdu podjęła decyzję o przerwaniu etapu i zaliczeniu wyników z 345 kilometra.
ZOBACZ WIDEO Marcelina Zawadzka w Africa Eco Race. Występ Miss Polonii ma szczytny cel
Dobrą formę podtrzymał Przygoński, który w środę drugi raz w tym roku uplasował się na podium etapu. Rywalizacji nie ułatwiała burza piaskowa, która mocno ograniczała widoczność oraz wydmy, na których łatwo było popełnić błąd.
- Odcinek był trudny, jechaliśmy po urwanych wydmach, które były wysokie na 5-8 metrów, trzeba było być bardzo czujnym, bo nigdy nie wiedzieliśmy, które z nich są urwane, a które nie. Na jednej z takich twardych wydm samochód uszkodził Fernando Alonso - powiedział na mecie etapu Przygoński, którego na trasie 10. etapu dogonił Carlos Sainz.
Czytaj także: Russell zachwycony danymi z fabryki Williamsa
- Złapaliśmy się za nim i jechaliśmy w jego kurzu, więc mieliśmy dzięki temu dobre tempo. Na szczęście nasz samochód jest sprawny, nie mamy żadnych usterek, z tego się na pewno cieszymy - zakończył Przygoński.
W czwartek zawodnicy będą rywalizować na trasie odcinka specjalnego o długości 379 kilometrów pomiędzy Shubaytah a Haradh.