Jakub Przygoński w grze o wymarzone podium. Maciej Giemza coraz szybszy

Materiały prasowe / Orlen Team / Na zdjęciu: Jakub Przygoński
Materiały prasowe / Orlen Team / Na zdjęciu: Jakub Przygoński

Niedziela to kolejny udany dzień dla Orlen Team w Rajdzie Dakar. Jakub Przygoński pozostaje w grze o wymarzone podium, a świetny występ zaliczył Maciej Giemza. Polski motocyklista pojechał szybciej niż legendy Dakaru.

Sobota była dniem odpoczynku w Rajdzie Dakar. Po krótkiej regeneracji sił, zawodnicy Orlen Team wyruszyli z powrotem na trasy. W niedzielę mieli do przejechania 402 kilometry odcinka specjalnego. Z bardzo dobrej strony na siódmym etapie zaprezentował się Maciej Giemza. Polski motocyklista wykręcił 15. wynik, wyprzedzając wielu bardziej utytułowanych rywali - w tym dotychczasowego lidera Sama Sunderlanda.

- Etap był poprowadzony po ciężkim terenie, ale jeszcze cięższa była nawigacja. Wielu zawodników miało problemy. Mi udało się ich uniknąć, dlatego moja pozycja i czas są zadowalające. Skrupulatne pilnowanie nawigacji dało efekt. Pozycja startowa przed poniedziałkiem jest optymalna. Szybcy zawodnicy pojadą zarówno za mną, jak i przede mną. Liczę na podobny wynik - powiedział Giemza.

Jakub Przygoński w klasyfikacji samochodów został sklasyfikowany na czternastym miejscu i bez wątpienia kierowca Orlen Team liczył na nieco lepszy rezultat. Jednak najważniejsze było dla niego, że problemy mechaniczne w niedzielę dopadły Giniela de Villiersa. Z tego powodu kierowca z RPA stracił ponad godzinę, a Polak wyprzedził go w "generalce". W ogólnych wynikach Dakaru jest teraz piąty.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalony trening Pudzianowskiego. "Gorąco było dziś, -10°C"

- Wróciliśmy do rywalizacji po dniu odpoczynku. Na niedzielnym etapie czuć było zmianę terenu. Około 10 minut straciliśmy z Timo przez bardzo intensywny kurz. Cieszę się, że samochód spisywał się dobrze. W poniedziałek i w kolejnych dniach nie możemy już popełniać błędów - przyznał Przygoński, którego marzeniem jest upragnione podium na Dakarze.

Zaraz za Jakubem Przygońskim finiszował drugi samochód Orlen Team, kierowany przez Martina Prokopa. - Zaczęliśmy drugą część Dakaru. Pierwszy fragment tego etapu był bardzo dobry, ale później rozpoczęły się lekkie problemy nawigacyjne. Samochód bardzo intensywnie skakał, Viktor miał ciężką pracę do zrobienia. Musieliśmy zwolnić i straciliśmy trochę czasu. Ogólnie to nie był jednak zły etap, trzymamy kontakt z czołówką - powiedział Czech.

Swoim dobrym tempem jechał w niedzielę Kamil Wiśniewski. Quadowiec Orlen Team zajął piątą pozycję i w klasyfikacji generalnej utrzymał czwartą lokatę. - Za nami jakieś 700 kilometrów, z czego ponad 400 odcinka specjalnego. To był bardzo szybki i trudny nawigacyjnie etap, na którym dużo się działo. Kilka razy musiałem się cofać, przez co straciłem minuty, ale na szczęście odnalazłem wszystkie waypointy i nie będę miał zaliczonej żadnej kary. Jestem zadowolony i gotowy na kolejny tydzień rywalizacji - podsumował Wiśniewski.

Czytaj także:
Ze świata porno do wyścigów?
Robert Kubica i Daniel Obajtek wyróżnieni

Komentarze (0)