W tym artykule dowiesz się o:
Choć byłemu skoczkowi udało się ukończyć Rajd Dakar, to dopiero na 52. miejscu. Adam Małysz miał wielkie nadzieje w tegorocznej edycji, ponieważ rok temu jego auto spłonęło już na drugim odcinku specjalnym. W tegorocznym Dakarze pech i awarie nie chciały opuścić Małysza. Wszystko zaczęło się na 7. etapie, gdy jego Mini odmówiło posłuszeństwa. Auto musiało zostać holowane ciężarówkę serwisową przez kilkaset kilometrów z powodu awarii sprzęgła!
Po tej awarii zawodnik Orlen Team startował do reszty etapów z ostatnich pozycji, ze względu na straty, które były liczone już w kilku godzinach. Na kolejnych oesach również nie było kolorowo i Polak zatrzymywał się kilka razy. Na 10. etapie do najlepszego kierowcy stracił 3 godziny.
– Szkoda gadać… Auto cały czas się przegrzewało i nie miało mocy. Co 3-4 kilometry zatrzymywaliśmy się i czekaliśmy, aż temperatura spadnie, a potem wygrzebywaliśmy się z piasku. Coś okropnego - komentował Małysza.
Nie udało się więc spełnić marzenia polskiego skoczka, jakim było zajęcie miejsca w czołowej "10".
Kierowca i jego pilot Tom Colsoul zostali zmuszenie do wycofania się z Rajdu Dakar. Ich samochód spłonął na trasie 6. etapu rozgrywanego w piątek. Bernhard ten Brinke udanie rozpoczął zmagania w tegorocznej edycji Dakaru wygrywając prolog. Na kolejnych etapach plasował się w czołówce i dzięki temu był w pierwszej "10" w klasyfikacji generalnej.
Szósty etap zakończył jednak zmagania holendersko-belgijskiej załogi. Toyota zapaliła się około 25 kilometrów przed metą oesu.
- Zmienialiśmy oponę na kilkanaście kilometrów przed metą. Pożar musiał powstać od uszkodzonego koła. Staraliśmy się ugasić ogień, ale on się szybko rozprzestrzenił. Nasze Dakarowe marzenia poszły z dymem - powiedział kierowca.
Portugalczyk w poprzedniej edycji zajął drugie miejsce. Lepszy o 40 minut okazał się wtedy Marc Coma. Pod nieobecność Hiszpana, to właśnie Paulo Goncalves był jednym z faworytów do wygrania klasyfikacji motocykli. Wszystko układało się po myśli Portugalczyka w tegorocznej edycji, aż do pewnego momentu.
Po ósmego etapu Goncalves był liderem, potem jednak stracił prowadzenie w imprezie. Zmagania zakończył na 11. etapie, kiedy to z trasy zabrał go helikopter medyczny po upadku na motorze. Był wtedy na trzecim miejscu w "generalce".
Goncalves wywrotkę zaliczył również na ósmym etapie, ale chociaż wypadek wyglądał groźnie, motocyklista szybko się pozbierał i wsiadł na motocykl oraz wywalczył drugie miejsce.
[tag=2482" style="font-style: normal; font-weight: normal; text-align: center; font-size: 13px;]
Carlos Sainz[/tag]
Z kolei dla hiszpańskiego kierowcy pechowy okazał się 10. etap Rajdu Dakar. Do tego momentu to właśnie Sainz był liderem. Do ukończenia odcinka zabrakło 30 kilometrów. Posłuszeństwa odmówił jego Peugeot.
Przez awarię układu transmisyjnego w swoim aucie do zwycięzcy odcinka specjalnego stracił aż sześć godzin, a do mety został przyholowany. Samochód nie nadawał się do dalszej jazdy i zespół Peugeota musiał wycofać Sainza z dalszej rywalizacji.
Nowym liderem został Stephane Peterhansel, który nie oddał prowadzenia do końca imprezy.
Rajdu Dakar nie ukończył jeden z najgroźniejszych rywali Rafała Sonika z ostatnich lat. Chilijczyk najpierw na pierwszym etapie maratońskim miał awarie swojego quada, a na kolejnym oesie doznał groźnej kontuzji.
Casale chciał szybko odrobić straty z pierwszej części etapu maratońskiego. W pewnym momencie popełnił jednak błąd i zaliczył upadek. Skutek? Złamanie obojczyka i Chilijczyka zabrał helikopter medyczny.
Wielu polskich kibiców liczyło, że "SuperSonik" obroni tytuł sprzed roku. Pechowy niestety okazał się etap maratoński. - Mam wyciek oleju spod dekla sprzęgłowego. Najprawdopodobniej jest uszkodzona uszczelka. Jestem na mecie, a przez znaczą część trasy nie byłem pewny czy w ogóle dojadę - mówił wtedy po przejechaniu 4. etapu Rafał Sonik.
Bez naprawy Polak ruszył następnego dnia na kolejny oes. Obrońca tytułu miał bardzo dobre tempo, ale później nie pojawił się na jednym z punktów pomiarowych. - Rafał Sonik musiał zatrzymać się na trasie 5. etapu. Pojawił się problem z silnikiem, który wybuchł - poinformował media menedżer polskiego zawodnika.
- Po tym, co działo się na odcinkach specjalnych w tym roku jestem już pewny, że za rok mogę ponownie wygrać Dakar - zapewnił na chłodno już Rafał Sonik.