Po sobotnich wyścigach na torze w szwedzkim Holjes, które przez bardzo intensywne opady deszczu były ruletką polski kierowca zajmował 18. miejsce w tabeli. Niemniej już w niedzielę przy bardziej sprzyjającej aurze Martin wygrał dwa ostatnie biegi kwalifikacyjne, w tym jeden z nich jadąc na kapciu.
- Sędziowie dopatrzyli się jednak nieprzepisowego wymuszenia drogi z mojej strony, kiedy jechałem na przebitej oponie i wpadłem w poślizg. W efekcie mimo wygranej nie zostałem sklasyfikowany. To przykre i niezrozumiałe, bo takich zagrań widziałem już na torach wiele i nigdy nie kończyło się to w ten sposób. Sam w trakcie poprzednich zawodów w Norwegii zostałem uderzeniem w bok wręcz wyrzucony z toru, ale o to chodzi w rallycrossie. To prawdziwa, męska walka - tłumaczy Martin Kaczmarski.
Zespół Kaczmarskiego po pechowym zdarzeniu odwołał się od decyzji sędziów, ale nie zmienili oni zdania. - Moja ekipa od razu udała się do organizatorów pokazując nagrania z podobnymi manewrami, które nie miały takich konsekwencji. Ci jednak pozostali przy swoim zdaniu. Trudno, teraz już nic z tym nie zrobimy, zresztą i tak jestem bardzo zadowolony z tego weekendu. Mieliśmy czasy w ścisłej czołówce na poziomie pierwszej dziesiątki Mistrzostw Świata i wygraliśmy dwa wyścigi. Dziękuję wszystkim za gorący doping i idziemy dalej, bo przed nami kolejne zawody - dodaje Martin.
Zawody wygrał Kevin Hansen przed Frederikiem Salstenem i Tommy Rustadem. Martin Kaczmarski w klasyfikacji generalnej sezonu zajmuje obecnie 12. miejsce. Relację z wyścigów będzie można obejrzeć w Polsat Sport Extra w poniedziałek, 4 lipca o 20:00.
ZOBACZ WIDEO Biało-Czerwone Euro. Tak wspominamy mistrzostwa we Francji