Debiutanci zaskoczyli, mistrzowie nie zawiedli - 1. runda OPONEO MPRC 2018

Rewelacyjna wiosenna pogoda i mocna obsada zwiastująca świetne widowisko przyciągnęły w ten weekend mnóstwo kibiców na Autodrom Słomczyn, gdzie rozegrano 1. rundę tegorocznych OPONEO Mistrzostw Polski Rallycross.

Andrzej Prochota
Andrzej Prochota
Wyścig na Autodromie Słomczyn pod Warszawą Materiały prasowe / Maciej Niechwiad / Wyścig na Autodromie Słomczyn pod Warszawą
Klasa 126p Cup Do rywalizacji w pierwszych zawodach sezonu przystąpiło siedmiu kierowców w Maluchach. To oznaczało, że była to jedyna klasa, w której nie rozegrano biegów półfinałowych. Do finału dostali się zwycięzca kwalifikacji, czyli Jacek Górniak, a także Mariusz Szczepański, Marcin Bruś, Damian Stachowiak, Paweł Żeromski i Jakub Sykucki. Ostatni z biegów w tej klasie, podobnie jak kwalifikacje, był popisem Jacka Górniaka, który świetnie wystartował, mądrze kontrolował tempo, dzięki czemu jego zwycięstwo było praktycznie niezagrożone. Za tylnym zderzakiem Fiata 126p z numerem 401 zawodnicy byli bardziej zajęci walką między sobą.

Ostatecznie z peletonu wysforował się Mariusz Szczepański, który szanse na dogonienie Górniaka pogrzebał na joker lapie, gdzie popełnił niewielki błąd. Z kolei urzędujący mistrz Polski w klasie 126p swojego jokera przejechał perfekcyjnie i w pełni zasłużenie minął linię mety przed rywalami. W ten sposób Górniak zakończył perfekcyjny weekend, podczas którego zdobył komplet punktów. Drugie i trzecie miejsce w finale zajęli odpowiednio Mariusz Szczepański i Damian Stachowiak.

Klasa SC Cup

W klasie przeznaczonej dla kierowców Fiatów Seicento droga do finału była kręta i trudna, a to dzięki świetnej obsadzie tej kategorii. Do imprezy w Słomczynie zgłosiło się aż 24 zawodników dysponujących samochodami, jakie produkowano w Tychach. Także i w tej klasie złudzeń rywalom nie pozostawił kierowca, który rok temu zdobył miano mistrza Polski w swojej klasie. Łukasz Grzybowski, bo o nim mowa, wygrał wszystkie cztery serie kwalifikacyjne, półfinał i finał, co oczywiście oznaczało, że do swojego konta dopisał maksymalną możliwą do zdobycia liczbę punktów.

Pochwały zbierał także Mariusz Nowocień. Kierowca znany ze startów w rajdach samochodowych zaliczył świetny debiut w rallycrossie. Nie tylko dostał się do samego finału, ale także wywalczył w nim trzecie miejsce. Na podium klasy SC Cup, Grzybowskiego i Nowocienia przedzielił Łukasz Żakowski.

RWD Cup

Od tego sezonu OPONEO Mistrzostw Polski Rallycross klasa dla kierowców w BMW e36 nosi nazwę RWD Cup. Oprócz nowej nazwy ta kategoria będzie miała w tym sezonie także nowego mistrza, bowiem ubiegłoroczny triumfator - Piotr Olszewski, zapowiedział, że nie wystartuje we wszystkich rundach. Pierwszą, którą opuścił były inauguracyjne zawody w Słomczynie. Po dwóch biegach kwalifikacyjnych tej klasy, w najlepszym nastroju mógł być Łukasz Sawicki, który sobotnie zmagania zakończył w roli lidera rundy. Rano do głosu doszedł już Łukasz Światowski, który był najszybszy w dwóch niedzielnych biegach kwalifikacyjnych i do półfinału zakwalifikował się z największą liczbą punktów. Także i w tej klasie do finału dostał się debiutant, czyli Mariusz Preś, który do niedawna ścigał się w rajdach samochodowych.

Oprócz niego do walki o zwycięstwo przystąpili Łukasz Światowski, Igor Sokulski, Przemysław Wójcicki, Łukasz Sawicki i Paweł Konecki. W ostatniej odsłonie rywalizacji w RWD Cup kluczowy okazał się pierwszy zakręt. Najszybciej wszedł w niego Światowski, który dobrze wykorzystał najlepszą pozycję startową. Co więcej kierowca białego BMW obronił prowadzenie mimo tego, że w pierwszym łuku został wypchnięty daleko na zewnętrzną. Mniej szczęścia miał Wójcicki, który praktycznie nie miał wyjścia i musiał ratować się ucieczką na jokera. Na kolejnych kółkach Łukasz Światowski kontrolował sytuację, obronił prowadzenie i jako pierwszy ujrzał flagę z biało-czarną szachownicą. Miejsca na podium wywalczyli także Wójcicki (2. miejsce) i Sawicki (3. pozycja).

Grupa SuperNational

Także i w tej kategorii obserwowaliśmy rewelacyjnego debiutanta - Radka Raczkowskiego, czyli kolejnego kierowcę, który "wyemigrował" do rallycrossu z rajdów samochodowych. W kwalifikacjach Raczkowski ustąpił tylko Litwinowiczowi, Łozie i Wiśniewskiemu. W półfinale B, jadący Volkswagenem Polo Radek popisał się fenomenalnym startem i już po pierwszym łuku miał kilkadziesiąt metrów przewagi nad rywalami. Stawkę pościgową prowadził Rafał Berdys, a podążający za nim Łoza na drugim kółku zdecydował się na jokera. W tym czasie Raczkowski systematycznie budował swoją przewagę i po dwóch okrążeniach konkurenci byli już około 100 metrów za nim. Być może duża przewaga uśpiła nieco lidera wyścigu, który na swoim jokerze popełnił drobny błąd - wjechał w opony na wewnętrznej, ale ta przygoda skończyła się bez konsekwencji.

Z kolei na starcie do półfinału A Łukasz Zoll znakomicie wykorzystał moc swojego BMW. Drugi do pierwszego zakrętu dotarł Alan Wiśniewski i długo trzymał się za tylnym zderzakiem auta Zolla. Widząc, że Zolla nie uda się wyprzedzić, kierowca Citroena C2 zjechał na jokera i zdołał wrócić na główną nitkę toru na centymetry przed Litwinowiczem. Ten nie dał jednak za wygraną i naciskał Wiśniewskiego jak mógł. Jednak ten skutecznie się bronił przed atakami Litwinowicza. Na finałowym okrążeniu do tego duetu dołączył Dawid Struensee, który o mały włos nie wyprzedził jadącego Hondą Litwinowicza. W finale atomowy start powtórzył Łukasz Zoll, ale na krętej części toru jego przewagę szybko zniwelował Raczkowski. Jadący za tą dwójką Litwinowicz nie chciał tracić czasu i ruszył na jokera już na drugim kółku. Raczkowski pokazywał się w lusterkach BMW Zolla, to z lewej, to z prawej, ale doświadczony Zoll nie zostawił mu miejsca na wyprzedzanie.

Na półmetku wyścigu Litwinowicz zbyt mocno przyciął jeden z nawrotów i wpadł w opony, a na kolejnym okrążeniu dachowanie w tym miejscu zaliczył Wiśniewski. Zamieszanie wykorzystał Berdys, mający już za sobą jokera, na którego zdecydował się od razu po starcie. Kierowca biało-czerwonego Citroena Saxo objął i utrzymał prowadzenie po tym, jak na obowiązkowego jokera pojechał Zoll, który następnie ponownie musiał bronić się przed Raczkowskim. Taka kolejność utrzymała się już do mety, po której wielkiej radości nie krył zwycięski Berdys.

ZOBACZ WIDEO Fantastyczny strzał Pulisicia po asyście Piszczka. Borussia rozbiła VfB Stuttgart [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Grupa SuperCars

Kwalifikacje na swoje konto zapisał Tomasz Kuchar, który z biegu na bieg, coraz lepiej rozumiał się ze swoim nowym samochodem. Spora liczba SuperCarsów w stawce sprawiła, że także w królewskiej kategorii kibice doczekali się półfinałów. W pierwszym świetny start zaliczył Tomek Kuchar. Słabiej tym razem ruszył Gagacki, przed którego po wewnętrznej skutecznie wepchnął się Cywiński. Ta sytuacja nie trwała jednak zbyt długo, bowiem kierowca Lancera w barwach OPONEO odzyskał drugie miejsce wyprzedzając Cywińskiego na szutrowej części toru - jeszcze w trakcie pierwszego kółka. Wymieniona trójka kierowców w komplecie awansowała do finału.

W drugim półfinale jeszcze przed startem szanse na dobry wynik przekreślił Darek Topolewski. Falstart oznaczał, że kierowca Volkswagena musiał dwukrotnie zameldować się na joker lapie. Najlepiej ruszył Jacek Ptaszek - startujący z drugiej linii. To nie był koniec kłopotów Dariusza Topolewskiego. Wypchnięty na zewnętrzną pierwszego zakrętu miał sporo problemów z powrotem na tor, a potem po drobnym kontakcie z samochodem Mateusza Ludwiczaka obrócił się i gonił konkurentów z ostatniego miejsca. Cztery biegi kwalifikacyjne pozwoliły Ptaszkowi wjeździć się w Fiestę, co potwierdzało prowadzenie w wyścigu. Blisko za Ptaszkiem jechał Mikołaj Otto, który co prawda delikatnie zaspał na starcie, ale później jechał na tyle szybko i skutecznie, że utrzymywał niewielki dystans do Ptaszka nawet po swoim joker lapie. Wkrótce Otto dopadł Ptaszka, po tym jak kierowca z Torunia utknął za dublowanym Andrzejem Kleiną. Gdy Ptaszek zjechał na jokera, przed Otto otworzyła się prosta droga do zwycięstwa.

Finałowy bieg również rozpoczął się idealnym startem Kuchara i Ptaszka. Ten drugi z pozycji wicelidera wyścigu cieszył się tylko do momentu wjazdu na szutrową cześć toru, gdzie zbyt szerokie wyjście z zakrętu wykorzystał Gagacki i wyprzedził czterokrotnego mistrza Polski. Problemy z samochodem miał Mikołaj Otto, którego dogonił Maciej Cywiński. Na drugim miejscu Gagacki dwoił się i troił, jechał agresywnie, by gonić Kuchara, ale w leciwym Lancerze trudno mu było zbliżyć się do mistrza Polski w rewelacyjnym Peugeocie 208 RX. Na swoim jokerze reprezentant OPONEO Motorsport mógł nawet stracić drugie miejsce na rzecz Ptaszka. Gagacki popełnił błąd, pojechał za szeroko, co skończyło się niemal wjazdem na skarpę otaczającą tor. Po tym wydarzeniu Ptaszek otrzymał szansę ataku na Gagackiego, jednak obecny wicemistrz Polski skutecznie obronił swoją pozycję. Ostatecznie jako pierwszy linię mety minął Kuchar, a za nim na podium wjechali Gagacki i Ptaszek.

Czy Tomasz Kuchar wygra kolejną rundę OPONEO MPRC 2018?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×