Niewiadoma w Rio de Janeiro potwierdziła, że jest jedną z najlepszych zawodniczek na świecie. 21-latka osiągnęła najlepszy wynik w historii szosowego kolarstwa kobiet w Polsce, ocierając się o olimpijski medal. Na mecie naszym zawodniczkom towarzyszył jednak niedosyt.
- Nie jestem szczęśliwa, bo przyjechałam walczyć o medal - przyznaje Niewiadoma. - Chciałam pokazać, że Polak potrafi. Tak, jak Rafał Majka. Robiłam co w mojej mocy, ale w pewnym momencie czegoś zabrakło.
Nasza liderka na mecie ściskała się z koleżankami. Jednym oczy zwilgotniały, innym pociekły łzy. - Jesteśmy drużyną - mówi Plichta. - Płaczemy i śmiejemy się razem. Każdy sukces i każdą porażkę przyjmujemy wspólnie. Musimy być razem zarówno na trasie, jak i poza nią.
Niedzielny wynik to faktycznie efekt wysiłku całego zespołu. Obok Plichty koleżance pomagała także Małgorzata Jasińska. - Dziewczyny spisały się na medal. Były w każdym odjeździe, czuwały nade mną, kontrolowały wszystko - mówi Niewiadoma.
ZOBACZ WIDEO Wojciech Janas: Szczyt formy ma przyjść przed ćwierćfinałem igrzysk
Polka do mety dojechała w drugiej grupie. Kilkanaście sekund wcześniej "kreskę" minęły Anna van der Breggen, Emma Johansson i Elisa Longo Borghini, które na ostatnich metrach wyprzedziły Marę Abbott.
- W pierwszej grupce było wiele przyspieszeń i zwolnień, a to mnie gotuje - wyjaśnia Niewiadoma. - Zostałam więc razem z Lizzie (Armistead - przyp. red.) oraz Jolandą (Neff - przyp. red.). Wiedziałam, że będą walczyć o złapanie pierwszej grupy. Widziałyśmy je, ale zaczęłyśmy się czarować i nie wyszło.
- Starałyśmy się kontrolować wyścig - relacjonuje z kolei Plichta. - Pilnowałyśmy, aby nie poszedł żaden odjazd, byłyśmy aktywne z przodu. Każda z nas dała z siebie wszystko. Szóste miejsce jest satysfakcjonujące, ale po cichu liczyłyśmy na medal. Kasia to jednak młoda zawodniczka. Myślę, że kolejne igrzyska będą dla niej.
Kamil Kołsut z Rio de Janeiro