Reprezentantki Polski wygrały finał w konkurencji czwórek podwójnych, choć warunki na torze wioślarskim w Rio de Janeiro były bardzo trudne.
- Za nami bieg naszego życia. Było ciężko, ale miało tak być. To są igrzyska i tu nie ma słabych osad. Zrobiłyśmy to, wierzyłyśmy do końca, mimo że warunki były straszne. Niby "nasze", ale i nie "nasze". Wiało, rzucało nami. Nie wiem, jak my to zrobiłyśmy. Szok, po prostu brak mi słów - powiedziała Magdalena Fularczyk-Kozłowska.
Biało-Czerwone o mistrzostwo olimpijskie musiały walczyć do ostatnich metrów z osadą brytyjską - Katherine Grainger i Victorię Thornley.
- Cieszymy się, że tak to wyglądało. Rzeczywiście było ciężko i warunki były trudne. Od początku wierzyłyśmy jednak, że na ostatnich 500 metrach jeszcze się rozpędzimy. Choć to Magda ma w łódce większy kąt widzenia, ja cały czas widziałam rufę Brytyjek. Rzucałyśmy do siebie nasze hasła i byłyśmy przekonane, że je przejdziemy - dodała Natalia Madaj.
ZOBACZ WIDEO Zobacz jak Polki zdobyły pierwszy złoty medal! (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Fularczyk-Kozłowska i Madaj płyną razem od 2013 roku. Mają już na koncie dwa złota mistrzostw Europy i srebro mistrzostw świata. Jednak złoto olimpijskie to bez wątpienia ich największy sukces.
- To jest nasz czas, nasze zawody. Mamy wielkie szczęście, że na siebie trafiłyśmy. Jak powiedział nam Marek Kolbowicz - dwójka kompletna.
Grzegorz Wojnarowski z Rio de Janeiro
ZOBACZ WIDEO Zamiast regat... samba. Wioślarze muszą poczekać (źródło TVP)
{"id":"","title":""}