Dla wielu osób Julia Jefimowa była persona non grata - w dobie walki z dopingiem do startu dopuszczono zawodniczkę, która ma za sobą poważne wpadki. Publiczność nie kryła niechęci do Rosjanki i gwizdała przed jej startami; również rywalki nie szczędziły jej kąśliwych komentarzy. Wszystko to sprawiło, że 24-latka twierdzi, że igrzyska w Rio nie miały charakteru sportowego święta, lecz zamiast tego były jak wojna.
- Popełniłam błąd, stało się. Moja druga wpadka nie była już jednak moją winą i była dla mnie dużym zaskoczeniem, bo nie brałam żadnych tabletek tak jak kiedyś. Od tej pory jestem niezwykle ostrożna. Igrzyska w Rio były jednak inne niż zwykle. Tata zawsze mi mówił, że takie zawody są trochę jak wakacje, bo jest ta pozytywna energia. Zawsze było dużo zabawy, spotkanie z przyjaciółmi z innych krajów. Tym razem było jednak okropnie. Nic nie było pozytywne, to była wojna.
19-letnia Lilly King, która pokonała Jefimową na 100 metrów stylem klasycznym, stwierdziła że jej sukces to dowód, że czyści sportowcy też są w stanie zwyciężać. - Amerykanki mówiły wiele na mój temat. Zawsze było tak, że gdy zaczynają się igrzyska to wojny się kończą, a tu stało się inaczej. Ona jest młodsza ode mnie i myślę, że zrozumie, że dla mnie był to trudny czas. Czasem ludzie mówią wiele rzeczy, bo nie wszystko wiedzą, za to słuchają mediów i im ufają - powiedziała Jefimowa, która wyjechała z Rio de Janeiro ze srebrnym medalem.
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": jak miasto odnajdzie się po igrzyskach? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}