Mateusz Polakiewicz: Trzeba myśleć o wygranej i do niej dążyć

Materiały prasowe / Polski Związek Rugby / Na zdjęciu: Mateusz Polakiewicz
Materiały prasowe / Polski Związek Rugby / Na zdjęciu: Mateusz Polakiewicz

Po niezbyt udanym występie w Lizbonie, przed Polakami szansa na rehabilitację podczas finałowego turnieju mistrzostwa Europy w Krakowie. Mateusz Polakiewicz, zawodnik krakowskiej Juvenii, zapewnia, że nasza drużyna nie zamierza kalkulować.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Jako zawodnik występujący na co dzień w krakowskiej Juvenii jak traktujesz szansę występu w mistrzostwach Europy przed własną publicznością?[/b]

Jest to dla mnie wielki zaszczyt. Ja jako mały chłopiec marzyłem, żeby tutaj dojść, żeby zagrać z orzełkiem na piersi. Jestem dumny, że moja rodzina i kibice Juvenii mogą oglądać mnie w meczach kadry.

Krakowskie "Smoki" mają w kadrze kilku przedstawicieli.

Tak, jest od nas liczna grupa. Trener wysłał nam powołania i mam nadzieję, że razem z chłopakami pokażemy się z jak najlepszej strony.

ZOBACZ WIDEO: #dziejewsporcie: tak wyglądają wakacje reprezentanta Polski

Odczuwacie dużą presję przed tymi występami?

Ja odczuwam taką presję, nie wiem, jak reszta. To nasza publika, nasz stadion, więc ciąży na nas większa odpowiedzialność. Chcemy zaprezentować się jak najlepiej. Na trybunach będzie więcej ludzi niż w Lizbonie, to i trema będzie większa, ale spróbujemy sobie z nią poradzić.

Będziecie występować na stadionie im. Henryka Reymana, na którym normalnie występują piłkarze Wisły Kraków. Takie typowo piłkarskie boisko to dla Was jakaś różnica?

Muszę przyznać, że to spełnienie moich marzeń. Będąc dzieckiem, zawsze chciałem zagrać na takim stadionie, jak ten Wisły. I teraz mogę to zrobić. Samo boisko do grania jest takie samo. Różnice robią trybuny, choć graliśmy już mecze ligowe na stadionach Widzewa czy ŁKS-u, także jakiegoś szoku nie powinno być.

Jak wyglądają przygotowania do decydującego turnieju?

Szlifujemy stałe fragmenty. Musimy też mocno zmienić swój styl gry. W lidze gramy w rugby piętnastoosobowe, a to zupełnie inna gra i teraz trzeba się przestawić. Potrzeba nam też zgrania, jesteśmy z różnych klubów i musimy to wszystko podszlifować.

Całe przygotowania rozpoczęliście już sporo wcześniej, tak?

Zaczęliśmy zgrupowanie w poniedziałek 20 czerwca. Trenowaliśmy przez tydzień w Krakowie, później wylecieliśmy do Lizbony, no i po powrocie z turnieju nadal kontynuujemy treningi przed turniejem u nas.

Występ w Portugalii nie był szczególnie udany. Będą zmiany w kadrze?

Po przylocie z Lizbony kadra się zmienia. Dołączą do nas zawodnicy, którzy występowali w meczach o brązowe medale i w wielki finale Ekstraligi. Skład na pewno zostanie wzmocniony.

Ostatnie lata nie były szczególnie udane dla naszej męskiej drużyny. Z czego to wynika?

Ciężko to tłumaczyć, ale na co dzień gramy w rugby piętnastoosobowe i trudno nam przestawić się na siódemki. Zawodnicy z innych reprezentacji, Włosi, Hiszpanie czy Portugalczycy, uprawiają rugby 7 przez cały rok i lepiej się w tym czują. My musimy dopiero wejść w ten specyficzny tryb.

No właśnie, jakie są główne różnice między grą w piętnastoosobową odmianę rugby a tą siódemkową?

Kluczowe jest poruszanie się na boisku. Dystans, który pokonujemy w siódemkach, jest dużo większy. Jest nas mniej, a boisko jest takie samo. Jest też dużo więcej dynamiki. Sposób szarżowania jest zupełnie inny, tutaj są pojedynki jeden na jeden, a mały błąd może zakończyć się punktami. Do tego trzyosobowe młyny, inne rozgrywanie autów.

Jak oceniasz naszych krakowskich rywali? Jak podchodzicie do tych spotkań?

Wszystkie drużyny na tym turnieju są bardzo mocne. Zapowiadają się naprawdę ciężkie mecze. Nastawiamy się jednak na walkę o zwycięstwo. Jakby to wyglądało, jakbyś kalkulowali, że z tymi przegramy, a z tymi nie? To nie na tym polega. Trzeba myśleć o wygranej i do niej dążyć.

Informacja prasowa Polskiego Związku Rugby

Karolina Jaszczyszyn: na nas spoczywa ciężar walki o czołowe pozycje
Robert Kubica: Pozostanie w F1 może nie być wykonalne

Komentarze (0)