- Nigdy nie mówiłem, że nie mogę rzucić dalej. Jeżeli mój trening będzie efektywny, zdarzy się rzut doskonały, przy optymalnej formie, to w perspektywie 3-4 lat może i uda się pobić rekord. Najwcześniej mogę podjąć atak w sezonie 2018 - mówi w wywiadzie dla "Super Expressu" Paweł Fajdek.
Po igrzyskach w Rio doszło do zmiany trenera. Młociarz rozstał się z dotychczasowym szkoleniowcem Czesławem Cybulskim i związał się z Jolantą Kumor.
- Trudno mi powiedzieć, czy coś straciłem. Ale gdybym miał stracić, to pewnie już by to było widać i nie rzucałbym po 80 metrów, jak wróżyli mi niektórzy. Z Jolantą Kumor pracuje się przyjemniej. Poza tym mieszkam w domu, pod Żarowem. Rodzinę mam przy sobie. Z domu do stadionu mam trzy minuty samochodem. No i godziny treningów układane są pod potrzeby zawodników, a jest nas trzech w grupie. Przedtem było to uzależnione od trenera oraz dziewczyn, które były w tamtej grupie - dodał.
W tym roku Fajdek jest nie do dogonienia przez rywali. Jak dotychczas rzucił 81,39 m, a to o ponad cztery metry dalej niż konkurencja.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Inter Mediolan przegrywa mecz za meczem [ZDJĘCIA ELEVEN]
Niech walczy, jest o co.
Pan Paweł powinien się na wszelki wypadek nauczyć wygrywać w trzech pierwszych rzutach bo inaczej będzie jak na igrzyskach