- Jestem zdrowa i pod względem psychiki też czuję się bardzo dobrze - mówi w rozmowie z Ryszardem Opiatowskim z "Przeglądu Sportowego" Anita Włodarczyk, która w ten sposób odpowiedziała na pytanie czy myśli o pobiciu rekordu świata. Obecnie wynosi on 82,98 m i należy właśnie do Włodarczyk. Taką odległość osiągnęła w 2016 roku w Warszawie.
Włodarczyk przyznaje, że dziennie oddaje 40-50 rzutów, ale mogłaby więcej. Nie chce jednak ryzykować, ponieważ nie wie, jak mógłby zareagować jej organizm. - Trzeba mieć wyczucie, żeby nie przekombinować. Robisz jedno, dwa ćwiczenia za dużo i coś może się przydarzyć. Bazuję na swoich odczuciach. Gdy czuję, że mogę dołożyć pięć kilogramów do sztangi, robię to. Fajne jest to, że nigdy nie musiałam pięciu kilogramów odejmować - przyznaje Włodarczyk.
Na razie nie wie, kiedy rozpocznie nowy sezon. Może to być 19 maja i występ na Jamajce bądź 27 maja i impreza w Halle.
Teraz trzy tygodnie spędzi w Katarze, następnie tydzień w Warszawie, 14 dni w Arłamowie. Później ponownie wróci w Bieszczady, gdzie będzie trenować przez siedem tygodni. Celem są mistrzostwa Europy w Berlinie. - A tam walczę o złoto - powiedziała Włodarczyk.
ZOBACZ WIDEO: Biało-Czerwone celują w rekord Polski. Małgorzata Hołub-Kowalik: Wierzmy, że przejdziemy do historii
> Anita do tego stopnia Czytaj całość