Na 20 dni przed rozpoczęciem Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu, w kadrze Korei Płd. doszło do sporej afery. Jak informuje "Korea Joongang Daily", Shim Suk-Hee, zawodniczka short-track, we wtorkowy wieczór została uderzona przez trenera, Cho Jae-beoma.
Powód agresji szkoleniowca nie jest jeszcze jasny, ale podejrzewa się, że trener nie był zadowolony z dyspozycji swojej podopiecznej na niespełna trzy tygodnie przed ZIO. Shim Suk-Hee po incydencie udała się do szpitala, gdyż doszło u niej do drobnych obrażeń. W czwartkowy poranek wróciła do ośrodka, w którym przygotowuje się do zbliżającej się imprezy sportowej.
Zachowanie Cho Jae-beoma jest sporym szokiem, bowiem zawodniczka wielokrotnie zachwalała pracę z trenerem, z którym współpracowała przez 14 lat.
- Potwierdzamy, że doszło do incydentu między trenerem a zawodniczką podczas treningu, który miał miejsce 16 stycznia. Dwa dni później, podczas nadzwyczajnej rady, zawiesiliśmy szkoleniowca w jego obowiązkach - informuje koreańska federacja łyżwiarska.
Shim Suk-Hee uważana jest za jedną z najlepszych koreańskich łyżwiarek. Z jej postawą na igrzyskach w Pjongczangu wiązane są spore nadzieje.
ZOBACZ WIDEO: "Jan Ziobro zachowuje się jak nastolatek. Ataki na Małysza zawsze będą odbierane źle"