W czasie największych sportowych imprez profesjonalni siatkarze i ich sztab szkoleniowy niezmiernie rzadko mają okazję do choćby chwilowego wcielenia się w role turystów. Julio Velasco, zapytany już na samym początku spotkania z dziennikarzami o wrażenia z Wrocławia, tylko potwierdził tę powszechnie obowiązującą maksymę.
[ad=rectangle]
- Nie mogę za wiele powiedzieć o mieście, ponieważ widziałem tylko co nieco z autobusu, podczas podróży na halę. Szkoda, że zwykle nie ma kiedy zwiedzić miejsc, w których gramy. Kiedy wrócimy do domu, przyjaciele spytają: jak podobała wam się Polska? A ja odpowiem, że polubiłem hotel i halę. Mamy mało wolnego czasu, ale cenimy sobie poziom organizacji. To ważne, że możemy trenować i grać w dobrych warunkach. Jak dotąd wszystko wygląda w porządku i z tego powodu jesteśmy bardzo zadowoleni - wyjaśnił 62-letni szkoleniowiec.
Niedzielny bój Argentyny z Wenezuelą (godz. 16.30) zainauguruje dwutygodniowe zmagania siatkarzy w Hali Stulecia podczas mistrzostw świata 2014. Albicelestes są zdecydowanym faworytem tego starcia. - Zarówno dla nas, jak i Wenezuelczyków będzie to trudne spotkanie. Mamy nadzieję, że zaprezentujemy polskiej publiczności ciekawe widowisko. Ten mecz to południowoamerykańskie derby, Argentyna i Wenezuela to obok Brazylii najlepsze ekipy na kontynencie. Ogólnie cieszymy się z możliwości rywalizowania w grupie A. Zmierzymy się w niej z Polską, co sprawia, że w pierwszej rundzie powalczymy w najważniejszym, najuważniej obserwowanym mieście. Ostatni pojedynek grupowy z biało-czerwonymi będzie szczególny, ale myślę, że inne mecze też przyciągną wielu ludzi - dodał Velasco.