Niemal równo okrągły rok temu miał miejsce jeden z najbardziej dramatycznych meczów w historii wenezuelskiej siatkówki. Było to spotkanie, które bezpośrednio zadecydowało o awansie Wenezueli na mundial, wygrane przez nią 3:2 nad Kolumbią. Podopieczni Vincenzo Nacciego mieli sporo czasu na właściwe przygotowanie się do mistrzostw świata.
- Ciężko pracowaliśmy przez ostatnie cztery miesiące. Bardzo zależy nam na tym, żeby pierwszy mecz przeciwko Argentynie przebiegł po naszej myśli i zaowocował dla nas dobrym wynikiem. Wierzymy w wykonaną pracę, w cały wysiłek włożony w treningi - zadeklarował Kervin Pinerua.
[ad=rectangle]
Kapitan Wenezuelczyków, podobnie jak większość jego kolegów, jest reprezentantem młodego pokolenia. Urodził się w 1991 roku, zupełnie inaczej niż jego konkurent do gry na pozycji atakującego - Ernardo Gomez. 32-latek, najbardziej znany z prezentowania znakomitej formy w Olympiakosie Pireus na początku XXI wieku, wrócił do kadry po czterech latach przerwy.
- Powrót Gomeza był dla nas niezmiernie ważny, ponieważ mamy bardzo młody zespół. Jego doświadczenia będzie miało ogromny wpływ na pozostałych zawodników. Przyjechaliśmy do Polski, by dać z siebie wszystko, zarówno indywidualnie, jak i drużynowo - skomentował trener Nacci.
Rywalami Wenezueli w pierwszej rundzie, w rywalizującej we Wrocławiu grupie A, będą kolejno Argentyna, Kamerun, Polska, Serbia oraz Australia.