Biało-czerwoni na początek rozgrywanego w naszym kraju mundialu rozbili podopiecznych Igora Kolakovicia, ani razu nie pozwalając im przekroczyć bariery 20 oczek. Tym samym nieuzasadnione okazały się obawy odnośnie rozgrywania w nietypowych siatkarsko okolicznościach na Stadionie Narodowym meczu otwarcia mistrzostwa świata z tak trudnym rywalem jakim jest Serbią. [ad=rectangle]
Znaków zapytania przed spotkaniem było wiele, chociażby w kontekście warunków atmosferycznych - Chyba było dobrze. Chłopaki nie narzekali, więc myślę, że wiatr nie był problemem - przyznał tuż po meczu Paweł Zagumny. - W pewnym momencie kibiców już się nie słyszy. Początek był oczywiście niesamowity, ale później udało nam się już do tej atmosfery przyzwyczaić. - dodał polski rozgrywający, dając do zrozumienia, że gorący doping ponad 60 tysięcy kibiców zasiadających na olbrzymim obiekcie nie był czynnikiem, który mógłby przeszkadzać.
W sobotę zawodnik ZAKSY Kędzierzyn-Koźle świetnie rozdzielał piłki między wszystkich kolegów. Dzięki temu nie tylko podstawowy atakujący, ale również wytypowani do pierwszego składu obaj przyjmujący i środkowi zanotowali bardzo dobre osiągnięcia w ataku. Polski zespół zakończył spotkanie z Serbią ze znakomitą skutecznością na poziomie prawie 54 proc. - Bardzo dobrze przyjmowaliśmy zagrywkę. Sami dobrze serwowaliśmy. Chłopaki ułatwiali mi zadanie dobrym odbiorem. Myślę, że w ataku zagraliśmy poprawnie - stwierdził najlepszy rozgrywający i wicemistrz mundialu z 2006 roku.
O ile w całym meczu kibice nie mieli zbyt wielu okazji do oglądania asów serwisowych (4 do 1 dla Polski w liczbie punktowych zagrywek), o tyle z gry widać było, że znacznie lepiej w tym elemencie prezentują się gospodarze. Przyjezdni radzili sobie tak źle, że mimo posiadania w swoim składzie znakomitego Aleksandara Atanasijevicia łącznie tego dnia skończyli niewiele ponad 1/3 piłek. - Serbowie na pewno nie grali tak, jak grać potrafią. Było to widać zwłaszcza w przyjęciu zagrywki. Nie będziemy z tego powodu płakać - zaznaczył 36-letni zawodnik.
Po imponującym zwycięstwie na Stadionie Narodowym podopieczni Stephane'a Antigi przenoszą się do Wrocławia, gdzie rozegrają cztery kolejne mecze pierwszej rundy mistrzostw świata. Choć Serbia wydawała się najtrudniejszym przeciwnikiem w tej fazie mundialu, to nie ma sensu długo rozpamiętywać sobotniego triumfu. - Na pewno są rezerwy. Teraz trzeba zapomnieć o Serbii i skoncentrować się na kolejnym przeciwniku. To jest jedyny sposób na osiągnięcie sukcesu - przyznał doświadczony rozgrywający.
Z Warszawy dla SportoweFakty.pl,
Marcin Olczyk
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)