Paweł Zagumny: Nie będziemy rozpaczać

Rozgrywający reprezentacji Polski inaugurację mistrzostw świata uznać może za bardzo udaną. W sobotę miał spory udział w pokonaniu 3:0 Serbii.

W tym artykule dowiesz się o:

Biało-czerwoni na początek rozgrywanego w naszym kraju mundialu rozbili podopiecznych Igora Kolakovicia, ani razu nie pozwalając im przekroczyć bariery 20 oczek. Tym samym nieuzasadnione okazały się obawy odnośnie rozgrywania w nietypowych siatkarsko okolicznościach na Stadionie Narodowym meczu otwarcia mistrzostwa świata z tak trudnym rywalem jakim jest Serbią. [ad=rectangle]
Znaków zapytania przed spotkaniem było wiele, chociażby w kontekście warunków atmosferycznych - Chyba było dobrze. Chłopaki nie narzekali, więc myślę, że wiatr nie był problemem - przyznał tuż po meczu Paweł Zagumny. - W pewnym momencie kibiców już się nie słyszy. Początek był oczywiście niesamowity, ale później udało nam się już do tej atmosfery przyzwyczaić. - dodał polski rozgrywający, dając do zrozumienia, że gorący doping ponad 60 tysięcy kibiców zasiadających na olbrzymim obiekcie nie był czynnikiem, który mógłby przeszkadzać.

Paweł Zagumny, podobnie zresztą jak jego koledzy, rozegrał na Stadionie Narodowym popisową partię
Paweł Zagumny, podobnie zresztą jak jego koledzy, rozegrał na Stadionie Narodowym popisową partię

W sobotę zawodnik ZAKSY Kędzierzyn-Koźle świetnie rozdzielał piłki między wszystkich kolegów. Dzięki temu nie tylko podstawowy atakujący, ale również wytypowani do pierwszego składu obaj przyjmujący i środkowi zanotowali bardzo dobre osiągnięcia w ataku. Polski zespół zakończył spotkanie z Serbią ze znakomitą skutecznością na poziomie prawie 54 proc. - Bardzo dobrze przyjmowaliśmy zagrywkę. Sami dobrze serwowaliśmy. Chłopaki ułatwiali mi zadanie dobrym odbiorem. Myślę, że w ataku zagraliśmy poprawnie - stwierdził najlepszy rozgrywający i wicemistrz mundialu z 2006 roku.

O ile w całym meczu kibice nie mieli zbyt wielu okazji do oglądania asów serwisowych (4 do 1 dla Polski w liczbie punktowych zagrywek), o tyle z gry widać było, że znacznie lepiej w tym elemencie prezentują się gospodarze. Przyjezdni radzili sobie tak źle, że mimo posiadania w swoim składzie znakomitego Aleksandara Atanasijevicia łącznie tego dnia skończyli niewiele ponad 1/3 piłek. - Serbowie na pewno nie grali tak, jak grać potrafią. Było to widać zwłaszcza w przyjęciu zagrywki. Nie będziemy z tego powodu płakać - zaznaczył 36-letni zawodnik.

Po imponującym zwycięstwie na Stadionie Narodowym podopieczni Stephane'a Antigi przenoszą się do Wrocławia, gdzie rozegrają cztery kolejne mecze pierwszej rundy mistrzostw świata. Choć Serbia wydawała się najtrudniejszym przeciwnikiem w tej fazie mundialu, to nie ma sensu długo rozpamiętywać sobotniego triumfu. - Na pewno są rezerwy. Teraz trzeba zapomnieć o Serbii i skoncentrować się na kolejnym przeciwniku. To jest jedyny sposób na osiągnięcie sukcesu - przyznał doświadczony rozgrywający.

Z Warszawy dla SportoweFakty.pl,
Marcin Olczyk

Źródło artykułu: