Koreańczycy z Południa w swoim pierwszym meczu polskiego mundialu odnieśli trzypunktowe zwycięstwo z Tunezją i choć wynik na pewno cieszy, to sukces ten kosztował ich sporo zdrowia. Pierwszego seta zresztą przegrali, a w kolejnych przytrafiały im się jeszcze chwile słabości. Atutem drużyny jest jednak szybkość i zwinność. Jeśli więc nie złamie się ich zagrywką lub nie wykorzysta swojej pierwszej akcji to szanse na zdobycie punktu znacznie spadają. Szybkie ataki Yung-Suk Shina i spółki, o ile wykonane poprawnie, nie pozostawiają wiele czasu na reakcję. [ad=rectangle]
Niestety zespół z Azji, choć nieźle broni, nie radzi sobie zupełnie z silną i celowaną zagrywką. W drugiej serii spotkań Finowie skarcili reprezentantów Korei aż 9 asami serwisowymi, a statystyki przyjęcia zespołu Kiwona Parka wyglądały po środowym spotkaniu dramatycznie słabo.
Ich najbliższym przeciwnikiem będzie aktualny wicemistrz świata. Obecna reprezentacja Kuby wiele wspólnego z medalistami sprzed czterech lat jednak nie ma, więc o tytule wspomnieć wypada jedynie z grzeczności. Dla młodego zespołu Rodolfo Sancheza w 2014 roku olbrzymim sukcesem będzie już awans do kolejnej rundy turnieju i możliwość zebrania kolejnych doświadczeń w rywalizacji z najlepszymi zespołami świata.
Pierwszy mecz siatkarzy z Karaibów w Polsce pokazał, że na zespół ten trzeba uważać. Faworyzowani Finowie, z którymi mierzyli się w swoim inauguracyjnym występie, nim się spostrzegli, przegrywali już 0:2 w setach! Trzecią partię ekipa Tuomasa Sammelvuo wygrała dopiero na przewagi, a zwycięstwo wymęczyła w tie-breaku. Kubańczycy, choć przegrali niemal wygrany mecz, na pewno mają powody do zadowolenia za sprawą zdobycia cennego punktu, który może mieć istotne znacznie w kontekście promocji do drugiej fazy rywalizacji.
Na tym dobre wiadomości się jednak kończą. W środę bowiem zespół z Ameryki Środkowej został rozbity przez reprezentację Niemiec. Dwa pierwsze mundialowe występy pokazały jak bardzo chimerycznym i zmiennym zespołem potrafi być Kuba. W rywalizacji z Finami całkiem nieźle funkcjonowało w ich wykonaniu przyjęcie. Dwa dni później w tym elemencie gry już praktycznie nie istnieli. Podobnie sytuacja wyglądała w przypadku zagrywki. Zespół ten potrafi więc być groźny, ale wciąż szukać musi stabilizacji. Czy znajdzie ją w starciu z Koreą Południową?
Mecz ten może zadecydować o tym, która z drużyn zajmie czwarte, ostatnie premiowane awansem do następnej rundy, miejsce w grupie B. W towarzystwie Brazylii, Finlandii i Niemiec trzy pozostałe ekipy marzą właśnie o tej tak nielubianej przez sportowców lokacie. Ktokolwiek z pary Korea Południowa - Kuba wygra w piątek, jedną nogą będzie już w w najlepszej szesnastce turnieju. Team z Ameryki ma w zapasie jeden punkt wywalczony z Finlandią, ale wciąż musi pokonać Tunezyjczyków, a przy jego wahaniach formy nie jest to jednak takie oczywiste. Koreańczycy trzy oczka już mają i jeśli swój dorobek podwoją, powinni być o awans spokojni. Kto po bezpośrednim starciu będzie mógł unieść dłonie w geście triumfu?
Korea Południowa - Kuba / Katowice, 05.09.2014 r., godz. 13:00