Atmosfera lepsza niż kiedykolwiek - rozmowa z Andrejem Żekowem, rozgrywającym reprezentacji Bułgarii

Bułgaria po dość marnej grze pokonała Chiny 3:0. Zespoły nie pokazały wielkiej siatkówki, ale trzy punkty zgarnęli zawodnicy z Bałkanów. Pozytywów w grze Bułgarii próbował jednak szukać Andrej Żekow.

W tym artykule dowiesz się o:

Anna Więcek: Przyznasz, że dość ciężko oglądało się wasze męczarnie z Chinami?

Andrej Żekow: Było dość ciężko również grać w tym meczu. Zaczęliśmy źle i momentami wyglądało to tak jakby nasze głowy wciąż jeszcze były w meczu z Kanadą, który kosztował nas wiele emocji. Przegraliśmy z nimi, a nie powinniśmy i to na pewno w jakimś stopniu odbiło się na naszej grze na początku spotkania z Chinami.

Nie chciałam pytać o porażkę z Kanadą, ale skoro sam zacząłeś...

- Możemy kontynuować zastanawianie się jakim cudem przegraliśmy mecz wygrywając w czwartej partii 23:20, ale to już nieważne. Było nam na pewno trudno zapomnieć o tym meczu, nie było to łatwe. Wiem na pewno, że musimy wymazać tą porażkę z naszych głów, w innym wypadku nigdzie nie dojdziemy na tych mistrzostwach.
[ad=rectangle]
[b]

Jak wyrzucić z głowy taką porażkę?[/b]

- Z całą pewnością wygrywając kolejny mecz tak jak to dzisiaj zrobiliśmy przeciwko zespołowi z Chin.

Wasza gra jednak nie imponowała...

- Bardzo ważne jest dla nas zrozumienie pewnego bardzo prostego faktu, nie ma takiej przewagi, której nie można odrobić. Nie ma znaczenia czy wygrywamy kilkoma punktami, czy przegrywamy, dopóki piłka jest w grze, wszystko jest możliwe. Zapomnieliśmy o tym fakcie przeciwko Kanadzie, ale już z Chinami przechyliliśmy szalę na swoją korzyść.

Przyznasz jednak, że odwracanie losów setów nie jest w stylu Bułgarii.

- Mamy duży potencjał, ale bez ciężkiej pracy nigdzie nie zajdziemy. Pracy potrzebujemy nie tylko nad aspektami fizycznymi, ale również psychologicznym podejściem do meczu.

Bułgarzy nie zachwycali w tym sezonie reprezentacyjnym
Bułgarzy nie zachwycali w tym sezonie reprezentacyjnym

Bez Skrimowa, a przede wszystkim Miluszewa nie cieszylibyście się dzisiaj ze zwycięstwa.

- Przez ostatni miesiąc pracowaliśmy cieżko aby znaleźć zespół, który będzie w stanie walczyć na międzynarodowej arenie, ale również zespół, w którym każdy może zastąpić każdego. Po problemach w Lidze Światowej, gdzie brakowało zawodników zdolnych do gry, jesteśmy w zdecydowanie lepszej sytuacji obecnie. Wejście Skrimowa i Miluszewa z całą pewnością odmieniło ten mecz.

Po drugim secie udaliście się do szatni, ale wasz trener został na boisku. Nie stosujecie motywujących rozmów?

- Nie ma właściwie sensu przeprowadzanie rozmów, to nie piłka nożna. Wiemy, co mamy robić, prowadziliśmy 2:0 i chcieliśmy jak najszybciej wrócić do gry.

Czy to prawda, że nie jesteście zwolennikami tej dziesięciominutowej przerwy?

- Dziesięciominutowa przerwa jest chyba bardziej bezsensownym pomysłem formuły rozgrywania tych spotkań. Musimy zejść z boiska, aby wejść do szatni na pięć minut i wrócić do gry. Rozgrzane mięśnie z całą pewnością nie są nam wdzięczne za taki manewr.

Wracając do Plamena Konstantinowa, jesteście innym zespołem niż ten, który w Lidze Światowej przegrał 11 z 12 spotkań?

- Nie było mnie w kadrze przez dwa ostatnie lata, ale atmosfera z tego co wiem jest lepsza niż kiedykolwiek.

Czy to z jego powodu jesteś z powrotem w kadrze?

- Musiałem mieć dobry powód, żeby wrócić (śmiech).

W Gdańsku rozmawiała Anna Więcek.

Komentarze (1)
avatar
art87
5.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Plusa za wywiad! Zuch dziewczyna