Podstawowym celem Wenezuelczyków przed rozpoczęciem ich czwartego występu na mistrzostwach świata 2014 będzie wymazanie z pamięci katastrofalnej postawy przeciwko reprezentacji Polski (0:3), w szczególności w drugim i trzecim secie, przegranym odpowiednio do 13 i 14. Mimo poniesienia takiej klęski, kapitan południowoamerykańskiego zespołu Kervin Pinerua nie sprawiał wrażenia szczególnie przygnębionego owym obrotem spraw. - To nie był najgorszy mecz w naszym wykonaniu, szczególnie w pierwszym secie. Nie graliśmy tak źle, jak wskazuje na to rezultat. Popełniliśmy dużo błędów na zagrywce, a Polacy zademonstrowali siłę swojego bloku. Wraz z biegiem spotkania straciliśmy koncentrację i pewność siebie - tłumaczył. - Byliśmy po prostu za słabi na polską reprezentację - dodał z kolei szkoleniowiec Vincenzo Nacci.
[ad=rectangle]
Pojedynek przeciwko biało-czerwonym po raz kolejny unaocznił główny problem wenezuelskiej drużyny, jakim jest obsada pozycji przyjmującego. Szansę pokazania się otrzymali wszyscy czterej gracze występujący na tej pozycji, czyli Fernando Gonzalez, Maximo Montoya, Hector Salerno oraz Jhoser Contreras. Łącznie zdobyli oni zaledwie 10 punktów, a w dodatku kompletnie nie radzili sobie ze swoim podstawowym obowiązkiem. W związku z bardzo słabym odbiorem, rozgrywający niejednokrotnie nie byli nawet w stanie wystawić piłki do swojego atakującego Pineruy, który ponownie jako jedyny nie zawodził (10/18 w ataku - 55 proc. skuteczności). - Kervin zagrał świetne zawody - pochwalił swojego podopiecznego Nacci.
Serbowie, przed startem spotkania, znajdują się w dużo bardziej uprzywilejowanej sytuacji. Odkąd przenieśli się ze Stadionu Narodowego do Hali Stulecia, osiągane przez nich wyniki stały się diametralnie inne. Wygrane po 3:1 nad Argentyną oraz Australią bardzo mocno przybliżyły siatkarzy Igora Kolakovica do wywalczenia 2. pozycji w grupie A. Sam szkoleniowiec nie jest jednak usatysfakcjonowany dotychczasową postawą swoich podopiecznych. - Rezultaty bardzo cieszą, ale nie jesteśmy zadowoleni z naszej postawy. Czeka nas wiele pracy. Tak dobra ekipa jak Australia pokazała, że mamy spore problemy, szczególnie z zagrywką - skomentował.
Zdecydowanym liderem i najpewniejszym ogniwem ekipy z Półwyspu Bałkańskiego jest do tej pory przyjmujący Nikola Kovacević. Co prawda i on nie ustrzegł się błędów własnych, ale zupełnie niespodziewanie stał się najpewniejszym ogniwem zespołu w ofensywie. Przeciwko ekipie z Antypodów zanotował aż 66-procentową skuteczność w ataku (19/29), nie popełniając przy tym ani jednej pomyłki! W starciu z Albicelestes również dobił w tym elemencie do granicy 50 procent (12/24). Cała Serbia z pewnością czeka natomiast na ustabilizowanie formy przez Aleksandara Atanasijevica, który jak dotąd przeplata fragmenty rewelacyjnej gry z okresami totalnej nieskuteczności.
Kłopoty Plavi nie powinny jednak odbić im się czkawką w potyczce przeciwko Wenezueli. Drużyna z Europy znacząco przewyższa swojego sobotniego rywala w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, zaś mundialowe zmagania dobitnie udowadniają powszechnie znaną tezę, że jednym zawodnikiem "kopciuszek" meczu wygrać nie może.
Aktualna pozycja obu ekip w tabeli grupy A:
Serbia - 3. miejsce, 6 punktów, bilans setów - 6:5
Wenezuela - 5. miejsce, 3 punkty, bilans setów - 3:7