Reprezentanci Tunezji w swoich ostatnich występach na mistrzostwach świata w 2010 i igrzyskach olimpijskich w 2012 roku nie zdobyli nawet punktu, dlatego tym bardziej może być zaskakujący wynik ich spotkania z Kubą w ramach pierwszej rundy siatkarskiego mundialu w Polsce. Afrykański zespół najpierw zatrzymał skutecznych skrzydłowych rywala i wygrał pierwszą partię do 16, a następnie po dwóch przegranych setach doprowadzili do wyrównania za sprawą doskonałej postawy Marwena Garciego i Elyesa Karamosliego. Nie wystarczyło to jednak do triumfu.
[ad=rectangle]
- Dziękuję bardzo drużynie Kuby i jej trenerowi za dobry mecz i możliwość stworzenia dobrego widowiska. Cieszę się, że zagraliśmy na miarę naszych możliwości i zdobyliśmy jeden punkt. Znamy się dość dobrze, już wcześniej mierzyliśmy z zespołem Kuby podczas tegorocznej Ligi Światowej, wtedy mieliśmy okazję spróbować naszych sił z rywalem tej klasy, a dziś stanęliśmy do spotkania z dużo większym doświadczeniem i mieliśmy zamiar wygrać cały mecz. Niestety, przydarzyły się nam drobne błędy, a Kuba należy do trudnych przeciwników, który szybko wykorzystuje każde potknięcie. Decydujący był drugi set, w którym byliśmy rozkojarzeni i bardzo pomogliśmy rywalom - mówił po spotkaniu Fethi Mkaouar, szkoleniowiec jednego z afrykańskich potentatów.
Tunezyjczycy rozpoczęli turniej od zaledwie jednego wygranego seta i wyraźnej porażki z Korea Południową, a po bolesnych klęskach z Brazylią i Niemcami przyszła pora na historyczny punkt. - Poziom naszej siatkówki faktycznie rośnie z meczu na mecz, dlatego musimy postarać się, by utrzymać ten wzrost i zagrać dobrze przeciwko drużynie Finlandii, która także należy do dobrych zespołów i posiada wielu graczy występujących poza granicami swojej ojczyzny. To dla nas ważne tym bardziej, że nie mamy profesjonalnej ligi i moi zawodnicy mają okazję trenować tylko podczas zgrupowań reprezentacji - tłumaczył szkoleniowiec.
Jak trudno jest być siatkarzem i trenerem siatkówki w Tunezji? Ze słów trenera wynika, że próba życia z tego sportu jest w jego ojczyźnie wyzwaniem. - Oczywiście, nie mamy wymarzonych warunków do pracy. Nie ma u nas zawodowej ligi, są rozgrywki pucharowe, turnieje amatorskie, natomiast moi zawodnicy nie mają okazji do grania w takich warunkach, jak nasi rywale. Czasami zdarza się, że ściągamy do naszego kraju zawodników z na przykład Bułgaria lub państw afrykańskich, ale nie zdarza się to często. Żaden z moich graczy nie miał okazji występować poza Tunezją, dlatego mamy często problemy z drużynami, które mogą pochwalić się zawodnikami grającymi za granicą. Przepraszam, że nasz poziom nie jest najwyższy, ale to, co widzicie, to wielki wysiłek trenerów, siatkarzy i federacji - zakończył z dumą Mkaouar.