Paul Lotman: Dwa dni przerwy bardzo nam pomogły

Przyjmujący reprezentacji Stanów Zjednoczonych twierdzi, że jego zespół wreszcie znalazł swój rytm. Teraz Amerykanie mogą być trudni do powstrzymania.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
Podopieczni Johna Sperawa po pierwszej fazie mistrzostw świata nie mieli wielu powodów do zadowolenia. Ich dorobek punktowy zabrany do drugiej rundy nie był okazały, a gra pozostawiała wiele do życzenia. W środę sytuacja reprezentacji USA, po pokonaniu 3:1 biało-czerwonych, zmieniła się jednak diametralnie.
- W pierwszym spotkaniu w Łodzi czuliśmy się naprawdę mocni. Wiedzieliśmy, że starcie z Polską to mecz z kategorii "must win" (musisz wygrać - przyp. red.). Nie mogliśmy zejść z boiska bez trzech punktów i na szczęście udało nam się cel osiągnąć. Myślę, że wreszcie znaleźliśmy nasz rytm i gramy coraz lepiej. Wydaje mi się, że np. Matt (Anderson - przyp. red.) rozegrał swój najlepszy mecz w turnieju, więc czas okazał się naszym sprzymierzeńcem i liczymy, że tak będzie dalej - przekonuje Paul Lotman. Odpoczynek między kolejnymi rundami i przenosiny do miasta włókniarzy pomogły odbudować się Amerykanom psychicznie i zregenerować fizycznie. - Dwa dni przerwy bardzo nam się przydały, zwłaszcza że ostatni mecz graliśmy późno w niedzielę. I nie dość, że nie było to łatwe spotkanie, to jeszcze musieliśmy zgarnąć komplet punktów. Tym bardziej cieszę się, że po tym odpoczynku udało nam się pokonać Polaków i znacznie skrócić do nich dystans w tabeli - wyjaśnił przyjmujący Asseco Resovii Rzeszów.

Amerykanie w Atlas Arenie grali znacznie lepiej niż w swoich wcześniejszych występach w Krakowie. Wciąż mają jednak nad czym pracować, ponieważ Polakom oddali ponad 30 oczek po błędach własnych. Klasowej drużynie taki wynik nie przystoi.

- Na pewno popełniliśmy więcej błędów niż zwykle. To jest jednak ryzyko wynikające z faktu bycia zespołem serwującym z wyskoku. W drużynie polskiej sytuacja ta wygląda zupełnie inaczej. Kilku chłopaków serwuje głównie floty. Tym razem my byliśmy górą, czyli nasza taktyka się sprawdziła. Zdecydowała chyba determinacja, w sensie uporczywych prób grania tego, co sobie zakładaliśmy w zagrywce. To mogło być właśnie naszą przewagą - podsumował zdobywca czterech oczek w starciu z biało-czerwonymi.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×