- Mierzyliśmy się z Australią, którą znamy bardzo dobrze i mieliśmy świadomość ich mocnych stron. W drugiej rundzie nie możemy sobie pozwolić już pozwolić na jakikolwiek moment słabości. W każdym spotkaniu walczymy o to, aby dokładać jak najwięcej punktów do tabeli, bo każde "oczko" przybliża nas do kolejnej rundy mistrzostw świata. Mecz z Australią, pomimo wygranej 3:0, nie był dla nas łatwy. Według mnie ogromny wpływ na nasze zwycięstwo miała zagrywka. Zwłaszcza w końcówkach każdego z setów prezentowaliśmy się dobrze w polu serwisowym - powiedział tuż po meczu z Australią, zawodnik reprezentacji USA, Matthew Anderson.
[ad=rectangle]
Amerykańscy siatkarze nie rozpoczęli turnieju organizowanego w Polsce zbyt udanie. W grupie D, zwaną grupą śmierci doznali porażek z Iranem oraz Francją. Jednak w drugiej fazie turnieju prezentują znacznie się coraz lepiej i wydaje się, że w końcu powracają do formy jaką prezentowali w tegorocznej Lidze Światowej.
- Aktualnie prezentujemy się dobrze, jednak ciągle nie jest to nasze maksimum. Mieliśmy bardzo trudny start na tym turnieju. Sami do końca nie wiemy z czego wynikały nasze problemy w pierwszej fazie grupowej. Być może graliśmy zbyt indywidualnie, nie potrafiliśmy stworzyć kolektywu. Na szczęście nasz ówczesny poziom pozwolił nam awansować do II rundy mundialu. Szkoda, że zgubiliśmy po drodze kilka punktów i teraz musimy się ostro bić o awans - ocenił zmianę jaka zaszła w reprezentacji USA podczas mundialu, przyjmujący Zenitu Kazań.
Aby awansować dalej, Amerykanie muszą pokonać Argentynę, która jest jednym z rozczarowań Mistrzostw Świata 2014. - Argentyna może nie błyszczy na mundialu, ale to ciągle jest bardzo dobry, solidny zespół. Grają niezwykle szybko na siatce. Przy dobrym przyjęciu potrafią rozrzucić każdego przeciwnika. Więc my musimy szczególnie skupić się na dwóch elementach: bloku i zagrywce. Jeśli utrzymamy dyspozycję serwisową z meczu przeciwko Australii znacznie ułatwimy sobie życie (śmiech) - powiedział o ostatnim rywalu w grupie E, amerykański zawodnik.
Po zakończeniu spotkania z Australią, amerykańscy siatkarze nie udali się od razu do szatni. Razem z kibicami zgromadzonymi w bydgoskiej Łuczniczce oglądali na telebimie końcówkę trzeciej partii meczu Polska - Iran. Amerykanie w tym pojedynku trzymali kciuki za biało-czerwonych. - Rzeczywiście Polacy próbują nam trochę pomóc (śmiech). Ich zwycięstwo z Iranem otworzy szanse na awans zarówno Polsce jak i naszej reprezentacji. W trzecim secie boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Michał Winiarski, który jest kluczowym zawodnikiem, ale zmiennicy udanie go zastąpili - zakończył Matthew Anderson.
Ostatecznie Polacy zwyciężyli z Iranem 3:2, dzięki czemu siatkarze z USA utrzymali trzecią, premiowaną awansem, pozycję w tabeli grupy E.
Z Bydgoszczy dla SportoweFakty.pl, Karolina Biesik