Francuzi są niewątpliwie rewelacją polskiego mundialu. Najpierw wygrali niezwykle mocno obsadzoną grupę D turnieju, a następnie jako pierwszy zespół po polskiej stronie "drabinki" zakwalifikowali się do najlepszej szóstki MŚ. Takie wyniki na pewno cementują zespół. - Nawet gdy nie wygrywaliśmy tak często, atmosfera w zespole była bardzo dobra. Teraz więc te kolejne zwycięstwa pozwalają nam być jeszcze bliżej i wspólnie się cieszyć - przyznaje w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Samuel Tuia. [ad=rectangle]
Mimo niezłych występów w zeszłorocznych mistrzostwach Europy i ostatniej edycji World League siatkarski świat nie był chyba gotowy na tak rewelacyjną postawę trójkolorowych. Co ciekawe, sami zawodnicy nie byli świadomi, że stać ich na tak dużo.
- W Lidze Światowej pokazaliśmy, że potrafimy grać dobrą siatkówkę i nasz poziom może być wysoki. Na pewno jednak jesteśmy troszkę zaskoczeni, bo znaleźliśmy się w bardzo ciężkiej grupie i wygraliśmy z USA czy Iranem, a te zespoły w World League prezentowały się rewelacyjnie. Pokonanie takich przeciwników to dla nas duża sprawa. Mamy więc powody do zadowolenia, ale nie możemy myśleć, że teraz to już powinniśmy grać w finale i w ogóle jesteśmy najlepsi. Musimy twardo stąpać po ziemi - podkreśla zawodnik, który w minionym sezonie klubowym wywalczył z PGE Skrą Bełchatów tytuł mistrza Polski, więc ewidentnie ma do naszego kraju szczęście.
Choć Laurent Tillie ma do dyspozycji takie gwiazdy, jak Earvin Ngapeth czy Antonin Rouzier, to nie indywidualności są najmocniejszą stroną zespołu, który szturmem przebija się do kolejnych rund mistrzostw świata. - Naszą mocą jest kolektyw. Stworzyliśmy ducha drużyny, który pomaga nam prezentować się na boisku jak najlepiej - wyjaśnia nasz rozmówca.
Tuia nie należy do podstawowych zawodników swojej reprezentacji, ale czuje się częścią zespołu i jest gotów w każdej chwili pomóc kolegom. Przekonuje, że dobro kadry jest nadrzędne i nie ma mowy o obrażaniu się z powodu braku występów, zwłaszcza gdy cały czas jest się wewnątrz grupy. - Oczywiście dużo nie gram, ale wszyscy jesteśmy drużyną narodową i znaleźliśmy się w niej, żeby pomóc. Tworzymy jedność. Najważniejsze jest dobro zespołu i każdy zdaje sobie z tego sprawę. Ja jestem po to, żeby w razie pomocy podać kolegom swoją dłoń. Jak trzeba będzie wejść na boisko to zrobię co do mnie należy i dam z siebie 100 procent. Nie mam z tym żadnego problemu - zaznacza.
Jednak... może już wystarczy tego zaskakującego "marszu"? :-)
Prościzna - łapać blokiem Czytaj całość