Jako pierwsi sprawdzili Polaków dość anonimowi siatkarze z Półwyspu Iberyjskiego, którzy dotąd nie występowali na turniejach tak wysokiej rangi: Inocencio Lario Carillo i Javier Monfort Minaya. - Nie graliśmy z nimi nigdy wcześniej, dlatego ten mecz nie należał do najłatwiejszych - przyznał po meczu Grzegorz Fijałek.
Para Fijałek/Prudel to 4. drużyna aktualnego rankingu światowej federacji. W Polsce wszyscy oczekują od nich medalu, ale sami zawodnicy podchodzą do wszystkiego ze spokojem: - Skupiamy się kolejnym spotkaniu. Teraz czas na odpoczynek, musimy oczyścić głowy i wtedy będziemy ustalać taktykę na jutro - stwierdził Fijałek.
Pierwszy set spotkania z Hiszpanami przebiegł zgodnie z planem. Polacy zmiażdżyli przeciwników, zwyciężając do 8. Druga partia nie poszła już tak gładko i dopiero w końcówce biało-czerwoni nadrobili sporą stratę i mogli cieszyć się z wygranej. Czy rywale czymś ich zaskoczyli? - Myślę, że w pierwszym secie Hiszpanów trochę przestraszyła publiczność i nie grali swojej siatkówki. Nie mierzyliśmy się z nimi nigdy wcześniej, bo to ich pierwszy turniej tej rangi. Na pewno są to dwaj solidni siatkarze, tylko po prostu nie mieliśmy wcześniej okazji ich sprawdzić - ocenił Mariusz Prudel.
Przy niekorzystnym dla siebie wyniku w drugiej partii, Polacy zmienili zagrywkę. Z "flota" przeszli na serwis z wyskoku. Czy to była recepta na sukces? - Na pewno w jakimś stopniu nam to pomogło. Przegrywaliśmy aż ośmioma punktami, ale wyciągnęliśmy wnioski i udało się zwyciężyć. Szczerze powiem, że nawet przez myśl mi nie przeszło, że możemy tego seta przegrać. Zmobilizowaliśmy się maksymalnie i zagraliśmy kilka dobrych akcji. To wystarczyło. Trzeba jednak pamiętać, że zmiana zagrywki nie zadziała w pojedynku z każdym przeciwnikiem. Teraz jest czas na analizę i rozmowy. Powoli zaczniemy przygotowywać się na kolejnych rywali - dodał Prudel.
W trakcie spotkania warunki pogodowe nieco się zmieniły i zaczął padać deszcz. - Nawet go nie poczułem - przyznał jednak polski siatkarz. - Warunki wszyscy mają takie same. Siatkówka plażowa jest takim sportem, że trzeba przystosować się do pogody - wtórował mu Grzegorz Fijałek.
Przeprawa z Hiszpanami i wojna nerwów w drugim secie może się jednak okazać bezcenną lekcją dla polskiej pary na przyszłość. - Może nam to kiedyś pomoże - przyznał ze śmiechem Fijałek. - Możliwe, że ta inauguracyjna partia nieco nas uśpiła, ale o to trzeba zapytać trenera. Wszystko na pewno nieco inaczej wyglądało z boku niż z perspektywy zawodnika na boisku. Porozmawiamy ze sztabem, podyskutujemy i jutro będzie lepiej - dodał.
Kolejnym rywalem biało-czerwonych będzie chilijska para Esteban Grimalt i Marco Grimalt. Ich możliwości także trudno ocenić, gdyż dotąd nie pojawiali się na turniejach najwyższej światowej rangi. - Trudno jest nam coś o nich powiedzieć. Wszystko zweryfikuje boisko. Tam musimy na bieżąco wyciągać wnioski - stwierdził Prudel. - Jeżeli zagramy swoje, spokojnie i bez niepotrzebnych nerwów, wszystko powinno pójść dobrze - zapewniał.
Dobry wynik Polacy niewątpliwie po części zawdzięczają także wspaniałej publiczności, która zasiadła na trybunach kortu centralnego. - Ich wsparcie jest bezcenne i widać to było w pierwszym secie, gdy Hiszpanie chyba nie wiedzieli, co się dzieje (śmiech). Mam nadzieję, że każdy, kto będzie grał przeciwko nam będzie czuł się tak samo - stwierdził uśmiechnięty Mariusz Prudel, a Grzegorz Fijałek dodał: - Zdecydowanie nam pomagają, a z każdym meczem będzie ich coraz więcej.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!