Ekipa Joanny Wołosz nie obroniła tytułu w Lidze Mistrzyń. Podopieczne Daniele Santarelliego przegrały w niedzielnym finale z VakifBankiem Stambuł 1:3. Na nic zdała się kapitalna dyspozycja Paoli Egonu, która zdobyła prawie 40 punktów. Nie miała wsparcia w swoich koleżankach, a mistrzynie Włoch popełniały zbyt dużo błędów.
- Przez pierwsze dwa sety oddałyśmy prawie 25 punktów błędami. Szkoda, bo zaprzepaściłyśmy okazję. Gdybyśmy zaczęły spotkanie tak jak trzeciego seta - z wiarą, że możemy zrobić więcej, to ten mecz mógłby być jeszcze dłuższy - oceniła kapitan zespołu Joanna Wołosz.
Przez chwile wydawało się jednak, że ekipa Polki ma szanse odwrócić losy spotkania. Po wygranym trzecim secie przyszedł dobry początek czwartego i prowadzenie 7:3. Jednakże Turczynki wróciły do skutecznej gry z początku meczu i zapisały na swoim koncie piąte trofeum w tym sezonie.
ZOBACZ WIDEO: W samym bikini na deskorolce. Od polskiej siatkarki trudno oderwać wzrok
- Też myślałyśmy wszystkie o tie-breaku. Wydaje mi się, że po tym trzecim secie złapałyśmy kontakt i znakomicie zaczęłyśmy czwartego seta. Nie wiem, czy później przydarzył nam się spadek koncentracji, głupie błędy... - kontynuowała rozgrywająca A. Carraro Imoco Conegliano.
Finał był swoistego rodzaju last dance w wykonaniu podopiecznych Daniele Santarelliego. Kilka zawodniczek zmieni klub po sezonie. W tym gronie znajduje się wcześniej wspomniana Egonu, która trafi do VakifBanku. Z kolei do Conegliano przejdzie dotychczasowa atakująca... VakifBanku Isabelle Haak.
- Jak sobie pomyślę, że to było nasze ostatnie granie to jest mi bardzo smutno. Chciałabym pobyć teraz z moimi dziewczynami, bo to nasze ostatnie chwile razem. Później każda rozejdzie się w swoją stronę. Z częścią tylko zobaczymy się po kilku miesiącach. Grupę, którą stworzyłyśmy, zapamiętam do końca życia. Wywiązało się mnóstwo przepięknych przyjaźni. Z dziewczynami, które odchodzą, będę utrzymywała kontakt, bo stworzyłyśmy coś wyjątkowego - przyznała kapitan.
A jak na drużynę wpłynęła kontuzja Sarah Fahr? - Tego zdrowia w żadnym zespole nie ma. Sport profesjonalny i granie przez 10 miesięcy 50-60 meczów nikomu na zdrowie nie wychodzi. To nie jest rzecz, z którą tylko my się borykałyśmy. VakifBank też miał problemy zdrowotne. Jak się traci zawodniczkę, to morale schodzą w dół. Jest nam po prostu przykro. Wszystkie zagryzłyśmy zęby, wiedziałyśmy o co gramy i o takich momentach się podczas gry zapomina - zakończyła Joanna Wołosz.
Z Lublany Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Apel zwycięzcy Ligi Mistrzów. Alarmujące słowa. "To skończy się prędzej czy później jakąś bardzo poważną kontuzją"
Last Dance Semeniuka w ZAKSIE? "Będę za nim tęsknił"