Kurek wbija sobie szpilę po meczu z Tunezją
- Nie ma co ukrywać, że nie zagrałem wybitnego spotkania, było mocno przeciętne - mówi Bartosz Kurek po meczu Polska - Tunezja na mistrzostwach świata siatkarzy (3:0). Wskazuje także atut Amerykanów w ćwierćfinale.
- Nie było w tym wielkiego zaskoczenia. Potrafili dobrze fragmentami zorganizować swoją grę. Na szczęście tylko fragmentami, a my kontrolowaliśmy spotkanie od początku do końca - ocenił po meczu Bartosz Kurek.
Kapitan reprezentacji Polski zaliczył słabe wejście w mecz. W pierwszym secie skończył jedynie 1. z 8. ataków, a cały mecz zakończył z jedynie 43 proc. skuteczności w ofensywie.
ZOBACZ WIDEO: Świetna przemowa Nikoli Grbicia. Siatkarze jak zamurowani | #PODSIATKĄ - VLOG Z KADRY #23- Nie ma co ukrywać, że nie zagrałem wybitnego spotkania, było mocno przeciętne. Osiągnęliśmy to, co chcieliśmy i obyśmy zawsze tak robili. Jak tylko będziemy wygrywać, to mogę nawet grać przeciętnie - stwierdził atakujący.
Czy na grę Polaków wpływ mogły mieć także przenosiny ze Spodka do Areny Gliwice? - Do każdej hali trzeba się przyzwyczaić. I Spodek i Arena Gliwice są jednak wyśmienite do grania, więc nie mamy na co narzekać - podsumował Kurek.
W czwartek o godz. 21:00 w ćwierćfinale turnieju nasi reprezentanci zmierzą się ze Stanami Zjednoczonymi, które w niedzielę męczyły się z Turcją i wygrały dopiero po tie-breaku. W grupie Polacy wygrali 3:1, ale USA grało wtedy bez Micah Christensona, swojego podstawowego zawodnika.
W 1/8 finału Christenson już jednak grał. Jak bardzo powrót rozgrywającego może odmienić drużynę? - Będzie dużym atutem. To znakomity rozgrywający, na pewno podniesie ich poziom gry - zakończył Bartosz Kurek.
Czytaj więcej:
Zgodnie z planem - zwycięstwo. Biało-Czerwoni pewnie awansowali do ćwierćfinału
O krok od megasensacji na mistrzostwach świata