Przez wiele lat Marcelo Fronckowiak pracował w Polsce, a przed czterema laty był asystentem kadry Brazylii. Dla WP SportoweFakty opowiada o tym, co go zaskakuje na tegorocznych mistrzostwach świata siatkarzy, wskazuje głównych kandydatów do złota i mówi, jak polscy kibice mogą jeszcze bardziej pomóc drużynie.
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Pamięta pan finał mistrzostw świata z 2018 roku?
Marcelo Fronckowiak, były asystent trenera reprezentacji Brazylii oraz szkoleniowiec Tours VB: Oczywiście. Warto wspomnieć, że formuła cztery lata wcześniej, z trzema fazami grupowymi była kompletnie szalona. Polska była na skraju wypadnięcia w Warnie. Serbia po wygranej z Francją w Bułgarii i w trzeciej fazie we Włoszech trochę pomogła Polsce. W półfinale przegrywaliście z USA 1:2 i wygraliście bardzo trudnego czwartego seta i cały mecz.
ZOBACZ WIDEO: Rywale Polaków nie będą zachwyceni tymi słowami Nikoli Grbicia | #PODSIATKĄ - VLOG Z KADRY #26
Polska i Brazylia w tym cyklu mierzyły się ze sobą dwukrotnie podczas Ligi Narodów, z czego raz jeszcze za kadencji de Giorgiego, a nie Heynena. Nie graliśmy ważnych meczów i nie spodziewaliśmy się, że Polska awansuje do finału. Nie mieliśmy czasu na analizę. Skupialiśmy się bardziej na USA, Serbii, Rosji, a później weszliśmy do finału i mieliśmy tylko jeden dzień na wszystko.
Vital rozumiał nas lepiej niż my jego. Zastosował rewelacyjną taktykę w ofensywie, a Polska miała w finale dwóch kapitalnych graczy tego dnia, Kubiaka i Kurka.
A co pan myśli o tegorocznej reprezentacji Polski? Jest lepsza niż w 2018 roku?
Polacy prezentują bardzo dobry poziom. Oglądałem dwa mecze z USA i dużo popełniliście błędów, nawet w ważnych momentach, nerwowych końcówkach. Nie tylko jednak wy, wszystkie drużyny często się mylą w polu serwisowym na tym turnieju. Przykład? Mecz Francja-Japonia w 1/8 finału, a Ishikawa przy piłce meczowej wpakował serwis w siatkę. To trochę szalone, to bardzo siłowa siatkówka, ale jest w niej wiele błędów.
Macie kapitalnie zbalansowaną drużynę, z dobrym przyjęciem. Śliwka, Semeniuk i Zatorski spędzili wiele czasu razem w ZAKSIE, więc mają doświadczenie, jakość i możliwości. Janusz prezentuje bardzo dobrą siatkówkę, miałem okazję grać przeciwko niemu w PlusLidze i wiem, jak świetnym jest rozgrywającym. Kurek utrzymuje wysoki poziom. Bardzo cieszy mnie też gra Popiwczaka, drugiego libero, który świetnie wszedł w meczu z USA.
Fornal pomaga bardzo mocno, Kaczmarek i Łomacz na podwójnej zmianie. Można zauważyć, że Grbić ma zespół w swoich rękach. Każdy daje coś od siebie. Wszyscy są w grze i mogą pomóc w trudnej sytuacji. Przeciwko Brazylii możecie użyć różnych opcji w polu serwisowym i to może być wasza duża siła. Jestem zaskoczony faktem, że na turnieju w zagrywce dominuje taktyka. „Bomba!, Bomba!, Bomba!”
Czy jest pan zaskoczony, że Brazylia znajduje się w gronie półfinalistów MŚ? Przed turniejem nie była ona wymieniana w gronie faworytów.
Sytuacja Brazylii jest bardzo podobna, jak w 2018 roku. Wtedy kontuzję miał Lucarelli, a nie graliśmy za dobrze w Lidze Narodów. Zajęliśmy czwarte miejsce, później Mauricio Borges miał kontuzję. W tym roku nie było Alana, Lucarelli też nie mógł wystąpić w kilku spotkaniach.
Brazylia miała czas na treningi po Lidze Narodów. Dla mnie to nie jest niespodzianka, że tam dotarliśmy. Jeśli mówi się o potencjale, to wciąż dysponujemy jednym z największych. Fernando Cachopa gra bardzo dobrze, może to był czas na taką zmianę. Robi świetną robotą i można zobaczyć, że skuteczność skrzydłowych jest dobra. Bruno miał na sobie ogromną presję.
W Lidze Narodów młodzi gracze mieli jednak spore problemy. Wallace i Lucas musieli wrócić specjalnie na mistrzostwa.
Lucas miał kontuzję, a Wallace to po prostu świetny siatkarz, który zdecydował się zakończyć karierę, ale wrócił. Mieliśmy dobre wyniki z Alanem, ale dostał kontuzji. Lucas i Leal grali razem z rozgrywającym Fernardo w Sadzie Cruzeiro. Wydaje mi się, że grają z nim swobodniej niż Bruno. Fernando złapał dobry rytm też ze środkowymi Lucasem i Flavio.
Czy istnieje duża różnica w stylu gry Fernando i Bruno?
Niewielkie, Fernando jest trochę bardziej regularny w pozycji nr 4. Jednak dla mnie główną różnicą jest to, że Bruno miał na sobie dużą presję. Nie jest już młodym chłopakiem, przez ostatnie kilka lat był kapitanem. Teraz nadchodzi przyszłość. Bruno powinien być kapitanem, ale z Fernando nasza ekipa gra po prostu lepiej.
On nie jest szeroko znany na arenie międzynarodowej, ale w Sadzie gra już od dłuższego czasu. Nawet grał w Klubowych Mistrzostwach Świata. Ma odpowiednią osobowość, dobrą technikę i mniejszą presję na sobie niż Bruno. Miał na sobie sporą odpowiedzialność w reprezentacji młodzieżowej i od kilku lat jeździ na turnieje jako drugi rozgrywający. Jest gotowy, by być w podstawowym składzie. To naturalna zmiana, nie dołączył do drużyny wczoraj.
Jednak Brazylia to wciąż dość wiekowa drużyna. Poza Fernando i Flavio wszyscy podstawowi zawodnicy mający trzydzieści lub więcej lat.
Niby tak, ale Lucarelli ma równo 30 lat. Może trochę Lucas jest trochę straszy. Mamy Adriano i Rodriguinho na ławce. Ta drużyna może grać ze sobą wiele lat. Może Lucas zagra ostatnie igrzyska we Francji, ale reszta może zostać i występować dłużej. Nawet Bruno, jest sporo rozgrywających, którzy po czterdziestce prezentują dobry poziom.
Kto jest według pana głównym faworytem do złota?
Oczywiście Polska. Presja spoczywa na nich. Trzeba sobie wyobrazić kilkanaście tysięcy kibiców, którzy mogą pomóc. Miałem takie wrażenie, że w meczu z USA wasza ekipa trochę była nieśmiała przy waszych fanach. A kibice mogą stworzyć atmosferę, jak podczas finału mistrzostw świata w Spodku w 2014 roku.
Wtedy Brazylia zagrała świetnego pierwszego seta, a Mika i Zagumny rozpalili ogień na ogień na boisku. W czwartek było sporo napięcia, ale publiczność nie grała z drużyną jeszcze na takim poziomie, na jakim może. Znam świetnie polskich fanów i wiem, jak kapitalni mogą być. Nie byli jednak agresywni przeciwko USA, a jeśli polscy kibice użyją serca, to mogą znów mocno pomóc swojej drużynie.
A w drugim półfinale na kogo pan stawia, Włochy czy Słowenię?
Włochy. To miła niespodzianka, mimo że wygrali rok temu mistrzostwo Europy. Ten zespół znalazł jednak stabilność na mistrzostwach świata. Byli w trudnej sytuacji przeciwko Francuzom, a byli w stanie wrócić wynikiem. Przegrywali 1:2 i kilkoma punktami w czwartym secie, a i tak byli w stanie wrócić.
Jednak kiedy przeanalizujemy historię występów Słowenii, to oni zawsze byli blisko, zdobyli trzy srebra na mistrzostwach Europy. Ten sezon nie był dla nich łatwy, ze zmianą rozgrywającego i rotacjach na pozycjach. Wyszli z tego obronną ręką. Będą mieli na sobie stosunkowo małą presję i mogą sprawić niespodziankę. Ich celem był awans do czołowej czwórki.
Czytaj więcej:
Trener Amerykanów przemówił po porażce z Polakami
Tylko nie to. Złe informacje z kadry
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)